TEST / FALCON ACOUSTICS M10 / Nie wszyscy lubią tego typu konstrukcje, bo mają swoje ograniczenia. To prawda, ale są też wyposażone w cechy, których czasem brakuje innym kolumnom głośnikowym. Chodzi o najmniejsze, czasem wręcz filigranowo wyglądające głośniki podstawkowe, zwane minimonitorami. Ja słucham ich zawsze z wielką przyjemnością, i tak było tym razem. A na stendach pojawiły się klasyczne brytyjskie konstrukcje od firmy, która zna się na monitorach świetnie. Jak wypadły? Oto test Falcon Acoustics M10.
Kolejne minimonitory trafiły na gruntowne przesłuchanie. Ucieszyło mnie to, bo raz – bardzo lubię takie konstrukcje. Drugi powód jest taki, że na początku tego roku miałem okazję posłuchać i opisać inny model podobnej konstrukcji, absolutnie kultowy, w dodatku od tego samego producenta. Wypada więc zacząć od kilku zdań o tym, kto te głośniki wyprodukował.
Falcon Acoustics to firma brytyjska, obecna na rynku od wielu, wielu lat. Jej założycielem był Malcolm Jones. To osoba w branży audio wielce utytułowana, pracująca wcześniej dla innej słynnej brytyjskiej marki KEF. Jones w 1972 roku opuścił macierzyste przedsiębiorstwo i założył własne. Początkowo zajmowało się ono produkcją podzespołów do głośników a z czasem i całych przetworników, opracowano też kilka gotowych kolumn, które sprzedawano w postaci tzw. kitów, czyli konstrukcji do własnego montażu w domu. I do dziś firma produkuje własne przetworniki, a także na zlecenie innych.
Z czasem wykorzystano potencjał do zaprezentowania własnych kolumn głośnikowych, i powstały… No właśnie… Klony? Kopie? Oryginały? W każdym razie słynne monitory BBC LS3/5A. Falcon zapewnia, że ich głośniki (a podobne konstrukcje oferują też inni producenci), są najbliższe słynnemu oryginałowi i najbliższe specyfikacji pierwowzorów z lat 70. XX wieku. Łącznie z legendarnym przetwornikiem nisko-średniotonowym z Bekstrenu.
I te właśnie kolumny Falcon LS3/5A miałem okazję posłuchać i siłą rzeczy Falcony M10 będę do nich porównywał. A nieco więcej o historii tych pierwszych, a także o tym, jak sprawdziły się w moim systemie odsłuchowym i jak zabrzmiały, możecie przeczytać TUTAJ (test Falcon LS3/5A).
Tymczasem przejdźmy do bohaterów tego testu. Na pewno nawiązują one do tych legendarnych monitorów, choćby wielkością i zastosowanie tego samego przetwornika odpowiedzialnego za średnie i niskie tony. Są też najmniejszym elementem całej serii M. W jej skład wchodzi aż pięć konstrukcji. Dwie to niewielkie dwudrożne monitory (M10 i M20), jedna – duży trójdrożny monitor (M30). Pozostałe dwie to kolumny wolnostojące (M40 i M50). Wato dodać, że Falcon ma jeszcze jedne malutkie monitory w ofercie, najmniejsze, mierzące zaledwie 28,5 cm F50.
Falcon Acoustics M10 – test. Budowa
Odsłuchiwane kolumienki to klasycznie wyglądające minimonitory. Niewielkie, klasycznie zbudowane, nie robią może jakiegoś piorunującego wizualnego wrażenia. W przeciwieństwie do swoich protoplastów, modelu LS3/5A, są co prawda odrobinę większe, ale i ładniejsze, szczególnie po zdjęciu maskownic. Słynne maluchy BBC bez ochraniaczy są… powiedzmy, że… bardzo oryginalne. W każdym razie mamy wzorniczy minimalizm, estetyczną zachowawczość i naprawdę niezłe wykończenie i klasyczną prezencję.
Obudowy Falcon Acoustics M10 to prostopadłościenne skrzynki pokryte ładnym naturalnym fornirem w kolorze orzechowym lub różanym. Frontową ściankę lekko cofnięto względem bocznych, oraz górnej i dolnej ścianki. Maskownice nie wchodzą jednak całkiem w powstałe zagłębienia. Na szczęście montowane są na magnesy ukryte pod fornirem, nie ma więc brzydkich otworów montażowych. Obudowy zrobiono z gęstego MDF-u. Wnętrza kolumn solidnie wytłumiono gąbką i syntetyczną wełną.
Test zestawów Kultura Dźwięku Jazz One
Warto dwa zdania poświęcić tylnej ściance, choćby dlatego, że dumnie znajduje się na niej miniatura brytyjskiej flagi. Falcon w ten sposób podkreśla swój brytyjski rodowód (choć ponoć same skrzynki są robione we Włoszech). Tył jest czarny, od razu rzuca się w oczy otwór bas refleksu umieszczony w górnej części.
Poniżej mamy naklejkę z danymi technicznymi modelu a pod nią w lekkim zagłębieniu, znajdują się pojedyncze terminale głośnikowe. To wysokiej jakości, duże, solidne gniazda. To specjalnie zaprojektowane, niklowane słupki mocujące, które akceptują banany, widełki i nieobrobione przewody. Dobrze leżą w palcach i można je solidnie zakręcić. Są też odpowiednio od siebie oddalone, co ułatwia podpinanie kolumn.
Falcon Acoustics M10 to klasycznie zaprojektowane i zbudowane monitory, mamy więc symetrycznie umieszczone przetworniki z kopułką wysokotonową na górze i głośnikiem średnio-niskotonowym poniżej. Oba przetworniki umieszczone są we frontowej ściance w lekkich zagłębieniach (elementy głośników są zlicowane z płytą przednią), pozostawiono też widoczne śruby montażowe.
Falcon Acoustics M10 to głośniki o naprawdę znakomitej rozdzielczości. Lekkie ocieplenie przekazu, czy zmiękczenie najniższych częstotliwości nie wpłynęło w istotny sposób na to znakomite odseparowanie dźwięków od siebie
Średnie i niskie częstotliwości powierzono słynnemu głośnikowi BBC B110, opracowanemu w firmie na wzór oryginału. To taki sam przetwornik, jak w legendarnych “elesach”. 110-milimetrowy głośnik z membraną z tworzywa o nazwie Bekstrene, pokrytą dodatkowo specjalną powłoką zamontowano na gumowym zawieszeniu. Można się więc spodziewać urokliwych średnich tonów znanych z kultowego modelu.
Inny jest za to głośnik odpowiadający za reprodukcję najwyższych częstotliwości. W odsłuchiwanych monitorach Falcon montuje miękką kopułkę, którą produkuje dla niego Seas. Nie jest to jednak głośnik z komercyjnej oferty skandynawskiej firmy, Norwegowie produkują ją według dokładnej specyfikacji Brytyjczyków. Przetwornik zamontowany jest na froncie na okrągłym talerzyku.
Zwrotnica jest dość rozbudowana, Falcon zapewnia, że jej elementy pochodzą od europejskich specjalistów. Oparto ją o cewki nawijane na rdzeń i polipropylenowe kondensatory. Podział pasma znalazł się punkcie 3 kHz. Nominalna impedancja to 8 omów, skuteczność – 86 dB. Sugerowana moc wzmacniacza: 25-100 W.
Polski dystrybutor monitorów Falcon Acoustics M10 – wrocławska firma Audio Atelier – wyceniła te głośniki na 15 490 zł. Zaliczam je więc do urządzeń audio klasy A (wyższa grupa cenowa, komponenty w cenie od 10 do 20 tys. zł). Nie są tanie, a czy warte swojej ceny? Przejdźmy do odsłuchów, bo to najważniejsze.
Falcon Acoustics M10 – test. Brzmienie
Nie tak wcale dawno, bo w styczniu tego roku miałem okazję na spokojnie, uważnie posłuchać w swoim systemie innych Falconów – legendarnego modelu monitorów BBC LS3/5A. Nie będę ukrywał, że zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Ale też nie są to zestawy dla każdego.
Bardzo byłem więc ciekawy, jak zabrzmią u mnie niemal siostrzane głośniczki od tego samego producenta. Małe obudowy, ten sam przetwornik na średnicy i na basie, podobna koncepcja … Są też oczywiście różnice, choćby w tym, że M10 to konstrukcja z bas refleksem. I choć wiele je łączy, także brzmieniowo, to jednak słychać od razu różnice. Ale czy również w klasie? Opis brzmienia będzie więc odnosił się do mojej recenzji modelu Falcon Acoustics LS3/5A.
W uszy rzuca się przede wszystkim to, że te kolumny wymyślone nieco do innych celów. O ile słynne LS3/5A były pod pewnymi względami bezpardonowe, bezkompromisowe, nie brały jeńców, to odsłuchiwany model wydawał mi się nieco bardziej … że tak powiem… przyjazny w odbiorze. Ich pierwowzór to monitory o jednoznacznie studyjnym rodowodzie i stylu prezentacji, który może dla części miłośników dobrego brzmienia być zbyt ofensywny, za bardzo komunikatywny i obarczony cechami, których nie zaakceptują (równowaga tonalna, skala brzemienia, bas). Choć oczywiście inni zachwycają się taką prezentacją. Falcon M10 – choć opierają się na podobnych założeniach – są głośnikami audiofilskimi, pomyślanymi do korzystania z nich w czasie domowego odsłuchu muzyki.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy