TEST / TAGA HARMONY PC-5000 / Polska firma TAGA Harmony ma w ofercie kilka akcesoriów poprawiających jakość prądu dostarczanego do naszych komponentów audio. Odsłuchiwane urządzenie jest najbardziej zaawansowane, to kondycjoner, w którym wykorzystano między innymi transformator separujący. Jak wypadło? Oto test kondycjonera TAGA Harmony PC-5000.
Wpływ kondycjonerów, filtrów i listew sieciowych na brzmienie to temat dla części audiofilów wciąż dość kontrowersyjny. Podobnie jak wpływ kabli zasilających, kabli cyfrowych czy kabli USB. Jedni słyszą, inni nie. A jeszcze inni nawet nie chcą spróbować, czy słyszą, bo zamknięci w dogmatach uważają, że “to nie ma prawa działać”. Cóż… Ja zawsze zachęcam, żeby sprawdzić. Nawet organizowałem takie odsłuchy na ślepo, które mocno nadwyrężyło mocne przekonania wielu niedowiarków (relacja ze spotkania w Audioszkole – TUTAJ).
Nie miejsce to, by w tej sprawie kruszyć kopie. “Wierzący i słyszący” pewnie przeczytają poniższy test, “niewierzący i niesłyszący” wzruszą ramionami i okraszą go w mediach społecznościowych odpowiednim komentarzem i rozbawioną buźką. Ich prawo. Ale do rzeczy.
Tematem opisu jest TAGA Harmony PC-5000 – urządzenie nazywane przez producenta kondycjonerem sieciowym. TAGA ma w swojej ofercie – prócz znanych kolumn głośnikowych i elektroniki (wzmacniacze lampowe i hybrydowe, niedrogie DAC i wzmacniacze słuchawkowe) także okablowanie audio oraz akcesoria prądowe. Czyli listwy, listwy filtrujące oraz kable prądowe, które zbierają zwykle pozytywne opinie. Jedno z takich urządzeń odsłuchiwaliśmy – test TAGA Harmony PF-2000 TUTAJ.
Testowana dziś TAGA Harmony to najbardziej zaawansowane urządzenie z tej grupy i najdroższe. Choć jak w przypadku większości produktów tej firmy i tak jest bardzo atrakcyjnie wycenione. Kondycjoner kupimy za 1899 złotych (zaopatrzony w najdroższy kabel prądowy TAGI kosztuje nieco ponad 2 tys. zł). Konkurencja zwykle za tak zbudowane filtry życzy sobie więcej. Urządzenie plasuje się więc na granicy klas D i C (najtańsza, starowa i budżetowa grupa cenowa).
TAGA Harmony PC-5000 – test. Budowa
Wielkością najdroższa TAGA przypomina swoich mniejszych kuzynów z serii 1000, 600 czy 500. Jest to więc solidnie zbudowane urządzenie, główną część obudowy wykonano z malowanej na czarno grubej blachy. Natomiast przednia i tylna ścianka to płaty szczotkowanego aluminium. Taga wygląda więc naprawdę nieźle.
Na przedniej ściance znajduje się główny włącznik urządzenia, kontrolki włączenia i fazy oraz spory wychyłowy wskaźnik napięcia. Sporo dzieje się też z tyłu. Prócz gniazda na kabel zasilający i wymienny bezpiecznik mamy gniazdko dodatkowego uziemienia oraz hebelkowy przełącznik zmiany fazy. Tu ważna uwaga. Ewentualną zmianę polaryzacji należy zawsze wykonywać przy odłączonym kablu zasilania. W przeciwnym razie można uszkodzić podłączone do kondycjonera urządzenia.
Na górnej ściance TAGI Harmony PC-5000 znajduje się aż osiem gniazd typu schuko, są solidne, wtyczki siedzą w nich mocno i stabilnie. Podzielono je na dwie sekcje nazwane Switched i Unswitched. Ma to związek z tym, że to pierwsze urządzenie TAGI, w którym zastosowano transformator separujący dla niskoprądowych odbiorników, takich jak przetworniki cyfrowo-analogowe, streamery, odtwarzacze CD czy gramofony. To najbardziej zaawansowana konstrukcja TAGI. Prąd dla sekcji filtrowanej (Switched) płynie przez transformator separujący, w sekcji niefiltrowanej (Unswitched) omija go.
Poza tym w kondycjonerze zamontowano filtry z cewkami i kondensatorami przeciwzakłóceniowymi dla wszystkich sekcji wyjściowych z osobna. Zamontowano też układ przeciwprzepięciowy oparty na warystorach i bezpiecznikach. Warystory są przy obwodzie doprowadzającym prąd do wszystkich sekcji, oraz osobne przy każdej z sekcji.
TAGA Harmony PC-5000 ma gniazda podzielone na cztery grupy (po dwie dla każdej z sekcji)- w zależności od poboru prądu podłączanych do nich urządzeń. W każdej grupie mamy do dyspozycji po dwa gniazdka.
Pierwsze grupa przeznaczona jest dla urządzeń cyfrowych o poborze prądu nie przekraczającym 3A, druga – dla urządzeń cyfrowych i źródeł sygnału o poborze prądu nie przekraczającym 1A. Obie grupy należą do sekcji Switched (z transformatorem filtrującym).
Prąd do gniazd w grupie 3 i 4 omija transformator – to sekcja Unswitched. Są one przeznaczone dla urządzeń o wyższym poborzę prądu (maksymalnie 5A). Producent proponuje, by do grupy 3 podpinać preampy, wzmacniacze słuchawkowe i inne akcesoria, a do gniazd grupy 4 – wzmacniacze i końcówki mocy.
Oczywiście są to zalecenia producenta, ale czasem warto poeksperymentować (w granicach rozsądku, nie podpinając np. prądożernej końcówki mocy do sekcji cyfrowej), bo uzyskujemy ciekawe efekty brzmieniowe, o czym więcej w opisie brzmienia.
Test przewodów Melodika Purple Rain
Druga ważna uwaga. Sekcję zasilaną za pośrednictwem transformatora separującego (Switched) odłączmy za pomocą wyłącznika głównego. W tym czasie sekcje bez filtracji transformatorem (Unswitched) są cały czas czynne. Dopiero odłączenie kabla zasilającego kondycjoner powoduje ich wyłączenie.
TAGA Harmony PC-5000 – test. Brzmienie
Zacznijmy od tego, że urządzenie TAGI daje możliwość wyboru, między wyjściami filtrowanymi (nazwanymi Switched) oraz niefiltrowanymi (Unswitched), które jeszcze dodatkowo pogrupowane są w zależności od amperażu podłączonych do nich urządzeń. I o ile różnice w zależności od grup natężania prądu są stosunkowo niewielkie, to te między wyjściami filtownymi i niefiltrowanym są już ewidentne i wyraźne.
Wyjścia filtrowane przez transformator separujący dają od razy słyszalną zmianę brzmienia, różnice są mocniejsze i trudno ich nie zauważyć. Choć – i to dla niektórych może być lekkie zaskoczenie – działanie jest różne w zależności od sprzętu, jaki podłączymy do poszczególnych wyjść. Ale o tym za moment. Na razie powiedzmy ogólnie, co zyskujemy korzystając z kondycjonera TAGA Hamony PC-5000.
Przede wszystkim czystość i klarowność brzmienia. Tak zwykle się dzieje, gdy używamy dobrych akcesoriów prądowych: listew, kabli czy kondycjonerów. Poprawia się czytelność dźwięku. Zwykle porównuję to do przetarcia szyby w oknie. Wydaje się, że wszystko jest dobrze, że widzimy świetnie, ale wystarczy ją umyć i okazuje się, że widać lepiej i wyraźniej. Tak jest też w przypadku TAGI.
Poprawa czystości zawsze idzie w parze z lepszą prezentacją detali i lepszym wglądem w to, co mamy w muzycznym miksie. A więc lepiej słyszalne są wszelkie te drobne artefakty tak lubiane przez część audiofilów: wdechy wokalistów, świsty palców na strunach czy dziwne “restauracyjne” dźwięki na dobrze nagranych koncertach w niewielkich klubach. Jednych to bardzo ucieszy, innych rozdrażni, bo znam grupę melomanów, których takie rzeczy irytują.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy