7.9

Własna folkowa droga

0
CKB O 2

Nasza ocena

Muzyka6.9
Brzmienie8.9
7.9

CHŁOPCY KONTA BASIA „O”/ Czy nowa płyta sprostała oczekiwaniom, jakie stawiali przed nimi fani po rewelacyjnym debiucie?

Nie oglądam telewizyjnych talentszołów, ale kiedy znajomy muzyk powiedział mi o tym zespole, włączyłem telewizor. I mocno mnie Chłopcy Kontra Basia zaskoczyli. „Mają potencjał” – pomyślałem i wyobraziłem sobie, że zaraz chwycą ich w swe łapska spece od telewizyjnych formatów i tyle będzie z tego potencjału. Kiedy więc jakiś czas później włączyłem ich debiutancki album „Oj, tak” byłem w szoku! Świeża, a jednocześnie dojrzała muzyka, przemyślana artystyczna propozycja oparta na minimalizmie środków – tylko głos, perkusja i kontrabas, kapitalne wykonanie. Rewelacyjny materiał na pograniczu neofolku, bluesa, jazzu. I zacząłem się zastanawiać, jaka będzie ich druga płyta? Bo poprzeczkę powiesili sobie na niewyobrażalnie wysokim poziomie. Bałem się, że nagrają kopię pierwszego albumu, albo że zajmie się nimi jakiś el producente i spróbuje ich ucywilizować, upopowić, spiosenkować.

Wydana niedawno płyta „O” moje obawy do pewnego stopnia potwierdziła. Co gorsza, sami sobie zgotowali ten los – bo sami płytę wyprodukowali. Co prawda wciąż nie są to piosenki do puszczania w komercyjnej rozgłośni, ale momentami zaczynają niebezpiecznie się zbliżać do mainstreamu. Posłuchajcie nałożonych na siebie dęciaków i skandującego chórku, na dodatek klaszczącego w dłonie w „Rzeczy o iluzoryczności słowa, czyli Rak, groch i święty Roch”; albo „O wielkiej” – popowej piosenki, jakich setki.

Przede wszystkim Chłopcy Kontra Basia, czyli wokalistka Barbara Derlak, grający na kontrabasie Marcin Nenko i perkusista Tomasz Waldowski – odeszli od tego, co było ich olbrzymią siłą – absolutnej prostoty i minimalizmu, surowości i oszczędności w serwowaniu różnych dźwięków. Czego tu nie ma! Gitary, mandolina, ukulele, czelesta i fortepian, gazofon i lira korbowa. A do tego harfa i dęciaki. I chór. I syntezator! Na szczęście cała ta muzyczna menażeria nie pojawia się wspólnie we wszystkich utworach, Chłopcy i Basia dawkują oszczędnie brzmienia poszczególnych instrumentów.

Co prawda na pierwszej płycie też pojawiały się inne dźwięki, ale naprawdę okazjonalnie i chyba bardziej spójnie. Bo mam wrażenie, że momentami ubogacali swoje utwory na siłę, czasami brakuje w nich muzycznej logiki. Na przykład w „O czarnym mieście” są fragmenty nagrane surowo, w stylu pierwszego albumu, a nagle pojawia się olbrzymi pogłos na wokalu czy syntezator. Podobnie w kapitalnej „Pieśni zamkniętej”, gdzie ni z tego, ni z owego na końcu mamy ścianę dźwięków zagraną na dęciakach.

„O” jest też w o wiele większym stopniu niż debiut albumem „wyprodukowanym”. Już w otwierającym płytę utworze „O dziwożonie zielarce” pojawiają się echa i pogłosy, a później łatwo wyłapać nałożone na siebie ślady wokalu, pojawiające się w tle syntezatorowe szumy, przetworzone brzmienia basu czy dźwiękowe plamy w dalekich planach. Na pewno dodaje to płycie dodatkowego oddechu, tym bardziej, że wszystkie te efekty serwowane są z umiarem.

Na szczęście nic nie zmieniło się w sposobie śpiewania Barbary Derlak! Kapitalny, nieco nosowy tembr, lekkość, panowanie nad głosem, swoboda we frazowaniu, ekspresyjność.

Muzycy idą swoją drogą próbując nowych rzeczy. I dobrze. Ważne, by się w tych poszukiwaniach nie zatracili. „O” to dobry album, ale już czekam na następny. Oby był tak samo odkrywczy i świeży, jak debiut.
Maciej Stempurski

Chłopcy Kontra Basia “O”

ART 2 Music/Agora, 2015

Brak komentarzy