TEST / CYRUS CDi-XR / Odtwarzacze płyt kompaktowych to nie przeszłość, choć niektórzy wraz z rozwojem streamingu i powrotem winylowych krążków wieszczyli koniec tego segmentu rynku audio. Firmy wciąż pokazują nowe dyskofony. Tak jest z brytyjskim Cyrusem, który w swojej nowej linii XR zaoferował aż dwa urządzenia odtwarzające srebrne krążki. Co zmieniło się w porównaniu z poprzednim modelem? Jak zabrzmiało nowe urządzenia? Oto test odtwarzacza Cyrus CDi-XR.
Cyrus nie jest firmą, która goni jak szalona za nowościami i nie dostarcza słuchaczom nowych urządzenia z szybkością niektórych azjatyckich producentów czy firm specjalizujących się w kinie domowym. To nieco konserwatywna marka z ogromnymi tradycjami, to jedna z ikon brytyjskiego rynku audio.
Cyrus powstał w 1983 roku w Huntingdon w hrabstwie Cambridge. Pierwszymi produktami wprowadzonymi do sprzedaży były wzmacniacze One i Two. Firma chwali się, że do dziś wszystkie urządzenie są projektowane i wytwarzane w Wielkiej Brytanii. Po wstępnym zaprojektowaniu są strojone “na słuch” i poddawane modyfikacjom aż do osiągnięcia zamierzonego celu. Firma znana jest między innymi ze swoich niewielkich i niestandardowych obudów oraz do przywiązywania dużej wagi do zasilania (oferowane są opcjonalne zewnętrzne zasilacze)
Niemniej jednak od kilku lat Brytyjczycy konsekwentnie odświeżają swoją ofertę o nowe urządzenia. Pierwsza była nowa linia One, która przyniosła zupełnie nowe wzornictwo, choć zachowano gabaryty i bryły urządzeń. Kolejną nową serią jest ta o oznaczeniu XR.
Znalazły się w niej dwa odtwarzacze. Jeden to czysty transport Cyrus CDt-XR, drugi to pełny odtwarzacz CDi-XR, który jest przedmiotem recenzji. Projektanci Cyrusa poszli jednak nieco pod prąd panującym tendencjom. Wiele firm postanowiło proponować nowe odtwarzacze płyt kompaktowych, które mogą pełnić również funkcję DAC-a (mają wejścia dla sygnału cyfrowego na przykład dla streamera). Tymczasem Cyrus CDi-XR jest tylko “czystym” odtwarzaczem płyt.
Cyrus CDi-XR – test. Budowa
Nowy odtwarzacz Cyrusa jest bardzo podobny do swojego poprzednika (wciąż jeszcze w sprzedaży – początek 2022 roku), pod tym względem projektanci nie popuścili wodzy fantazji, lub też takie było założenie. Po bliższym przyjrzeniu się widać jednak sporo różnic, choć sama bryła urządzenia pozostała bardzo charakterystyczna dla brytyjskiej marki. Raczej nie pomylimy tego odtwarzacza z innym, a złośliwi znów będą mówić o “pudełku na buty”.
Obudowa dyskofonu, tak jak innych urządzeń w całej serii XR, została pokryta nowym rodzajem lakieru zwanym przez producenta „Phantom Black”. Urządzenie prezentuje się lepiej wizualnie, ale posiadacze starszych klocków Cyrusa nie muszą się martwić – kolor będzie współgrał wizualnie z istniejącymi produktami tej marki.
Test odtwarzacza Shanling CD 3.2
Bardzo charakterystyczny pozostał też kształt frontowego panelu z rzucającymi się w oczy załamaniami na rogach i wybrzuszeniem na panelu z przyciskami sterowania, oraz z wyraźnie odciętym od reszty środkowym fragmentem. Od razu zwraca uwagę inny wyświetlacz umieszczony w centralnym miejscu. Nie jest to już zielonkawo podświetlone okienko, zastąpił je jasny wyświetlacz z mlecznym tłem i czarnymi cyframi. Pod nim symbol modelu.
Brytyjski odtwarzacz gra dokładnie, stara się dać słuchaczowi bardzo precyzyjny rysunek wszystkich wypuszczanych dźwięków, mocno zaznacza ich obrys
Pozornie reszta wygląda identycznie, ale okazuje się, że nie jest tak do końca. Sam otwór szczelinowego napędu pozostał bez zmian, ale inne są przyciski do sterowanie odtwarzacze. Nie są to już mechaniczne guziki, które ustępują pod naciskiem palca. To ich dotykowe wersje. Trzeba się do tego przez moment przyzwyczaić. Ich układ jest taki sam jak we wcześniejszej wersji.
Tylny panel również podobny, choć minimanie różny – chodzi o rozłożenie poszczególnych gniazd. Rewolucji jednak nie ma. Gniazdo na sieciówkę powędrowało na lewą stronę, po prawej – gniazdo do podłączenia opcjonalnego zewnętrznego zasilacza (zmieniona została jego konfiguracja z okrągłego na prostokątne, wielopinowe). W centralnej części znalazły się dwa wyjścia analogowe w formacie RCA oraz dwa wyjścia cyfrowe na opcjonalny zewnętrzny przetwornik cyfrowo-analgowy (optyczne i RCA) oraz dwa złącz nazwane MC-Bus umożliwiające sterowanie odtwarzaczem za pośrednictwem innych urządzeń Cyrusa.
Cyrus CDi-XR to odtwarzacz, w którym projektanci przyłożyli się do zagadnienia zasilanie. Dyskofon ma zmodyfikowany układ zasilania, ale to nie wszystko. Zastosowano w nim zupełnie nowe, zaprojektowane specjalnie dla serii XR transformatory, dzięki czemu silnik SE CD jest jeszcze cichszy niż wcześniej, generuje jeszcze mniej zakłóceń. Urządzenie może zostać oczywiście wsparte przez zewnętrzny zasilacz PSU-XR, tak jak większość urządzeń Cyrusa.
Zastosowano dwa układy sterujące oparte o mikroprocesory. Jeden układ obsługuje cały interfejs użytkownika i zarządzanie dekodowaniem, a drugi jest przeznaczony do obsługi silnika SE. Zapobiega to przerywaniu ważnych informacji pozyskiwanych podczas odczytu przez procesor proszony o wykonanie równolegle innych czynności.
Test przetwornika Okto Research 8dac Stereo
Moduł ładujący płytę jest również nowy i posiada lepsze właściwości niż ten stosowany w poprzednich modelach. Istnieje również obwód reclokingu, pozwalający zredukować znacznie poziom jitter’a w sygnale cyfrowym. W zakresie układu płytek, tak w sekcji DAC jak i w całym odtwarzaczu CD zostały zastosowane zasady przepływu i powrotu sygnału. Inne ulepszenia to nowe stopnie filtrów D/A i przetwornik cyfrowo-analogowy QXR drugiej generacji oparty o nowoczesną kość Sabre, specjalnie zoptymalizowany do przetwarzania sygnału CD (PCM – 16 bitów 44,1 kHz). Urządzenie może zostać wsparte przez zewnętrzny zasilacz PSU-XR.
Polski dystrybutor – firma EIC – wycenił najnowszy odtwarzacz Cyrusa na 12 499 złotych. Zaliczany go więc do grupy A (najwyższa grupa cenowa urządzeń w cenie od 10 do 20 tys. zł).
Cyrusie CDi-XR – test. Brzmienie
Urządzenia Cyrusa to legenda brytyjskiego audio a marka kojarzona jest jednoznacznie z tzw. angielskim brzmieniem – od lat była wymieniana jednym tchem z kilkoma innymi, które nadawały ton brytyjskiemu hi-fi. Niepozorne klocuszki zawsze opierały swoje brzmienie – jeśli nie na ociepleniu – to zawsze na brzmieniu średnicy. To ona zawsze była na głównym planie, skraje pasma dopełniały ją i ozdabiały, nadawały swoistego charakteru, ale nigdy nie wychodziły na pierwszy plan. I zawsze Cyrusy grały płynnie, spójnie i bardzo muzykalnie.
A jak jest z urządzeniami z nowych serii? Już nowa linia One zapowiadała nico inne podejście do kwestii prezentacji dźwięku, kontynuują ją także moim zdaniem urządzenia z serii XR, także recenzowany odtwarzacz płyt kompaktowych. To nadal jest granie oparte na środku pasma, to ona gra pierwszoplanową rolę, to wciąż brzmienie nazywane muzykalnym i stosunkowo bogatym. Ale już nie tak ciepłe i nie tak pełne.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy