TEST / NEAT EKSTRA / Z pozoru te kolumny wyglądają dość zachowawczo, klasyczne, wąskie skrzynki są estetyczne i ładne w swojej prostocie. Ale kryją w sobie niewidzialne dla słuchacza rozwiązanie: system dwóch głośników basowych isobaric. To jedna z wizytówek brytyjskiej firmy, choć nie jedyna. Jak się sprawdza ten paten w połączeniu ze wstęgowym głośnikiem wysokotonowym w tych zestawach? Oto test Neat Ekstra.
Neat Acoustics to “dziecko” Boba Surgeonera, muzyka grającego w wielu zespołach, a także elektronika, który amatorsko przerabiał, naprawiał a później budował sprzęt estradowy. Z czasem jego zainteresowania przeniosły się także na domowy sprzęt audio. Firmę Neat stworzył jako przedłużenie działalności sklepu audio, który prowadził.
Pierwszy model nowej marki – Neat Petite – został zaprezentowany w 1990 roku, cztery lata później pokazano pierwsze kolumny podłogowe Mystique. W 1997 roku firma po raz pierwszy zastosowała w swoim subwooferze Gravitas system isobaric polegający na użyciu dwóch głośników niskotonowych zamontowanych synchronicznie w jednej obudowie. To znane, ale niezbyt często stosowane rozwiązanie. Z jednej strony pozwala na zwiększenie mocy i potęgi niskich tonów nawet w niewielkich kolumnach, z drugiej zaś zwiększa koszty produkcji zestawów. W każdym razie od tamtej premiery isobaric jest jednym z ulubionych rozwiązań Brytyjczyków.
Drugą cechą jest sięganie po charakterystyczne przetworniki wysokotonowe – chodzi o głośniki wstęgowe i AMT (Air Motion Transformer). Neat montuje same klasyczne kopułki tylko w najtańszej serii. Natomiast w najdroższej stosuje połączenie kopułek z planarnymi głośnikami wstęgowymi.
Obecnie Neat Acoustics proponuje miłośnikom dobrego brzmienia cztery serie kolumn głośnikowych. Najtańsza to Motive – składa się z jednego monitora, głośnika centralnego i dwóch kolumn podłogowych. Powyżej jest oryginalna seria Iota z charakterystycznymi obudowami, są w niej monitor i dwie konstrukcje podłogowe. Równoległa (trudno tu mówić o wyższej serii, bo cenowo w części pokrywa z Iota) jest seria Strata – tu mamy dwa monitory i dwie podłogówki.
Na szczycie oferty stoi linia Ultimatum – to bardzo zaawansowane konstrukcyjnie głośniki. Zastosowano w nich nie tylko system isbaric, ale również niecodzienne rozwiązanie przetwarzania wysokich tonów. Prócz klasycznie umieszczonej kopułki na przedniej ściance mamy planarny głośnik wstęgowy na górnej ściance obudowy. W tej serii są dwie podłogówki i jeden monitor.
Neat Ekstra – test. Budowa
O ile wcześniej odsłuchiwane przeze mnie zestawy Neat Iota Explorer zadziwiły od pierwszego spojrzenia na nie wysokością, proporcjami i kształtem, to testowane głośniki na ich tle prezentowały się zupełnie normalnie. No, może poza wstęgowym głośnikiem wysokotonowym, który nie jest używany masowo, choć z drugiej strony nie jest też czymś zupełnie egzotycznym. W każdym razie Neat Ekstra nie wzbudzą wielu kontrowersji tym, jak się prezentują.
Choć trzeba przyznać, że Neat Extra prezentują się bardzo dobrze, to elegancko, stylowo i z zewnątrz klasycznie zaprojektowane skrzynki. Są dość wysokie i wąskie, dlatego sprawiają wrażenie smukłych i lekkich. Nie narzucają się wizualnie, ale potrafią być ozdobą salonu odsłuchowego. Elegancko prezentują się też dołączone w komplecie czarne, metalowe stopki, w które wkręcamy kolce. W komplecie są również podstawki pod kolce. Kolumny musimy ustawić na podstawach, ponieważ w podłogę dmucha jeden z głośników niskotonowych.
Neat Ekstra to kolumny grające świetną przestrzenią, to chyba znak firmowy tej brytyjskiej manufaktury. Jest swobodna i rozłożysta, i po brzegi wypełniona powietrzem
Na przedniej ściance w oczy rzuca się nakładka z czarnego tworzywa, do której przymocowane są dwa widoczne na zewnątrz przetworniki. Sam element z głośnikami odizolowany jest od skrzynki specjalną tłumiącą matą, która ma zapobiegać przenoszeniu drgań między przetwornikami a obudową. Poza tym linia jest czysta i pozbawiona załamań czy zaokrągleń. Tylna ścianka również nie zaskakuje – pojedyncze zaciski głośnikowe umieszczono na sporej wielkości płytce przykręconej do obudowy, za którą kryje się zwrotnica.
Test Davis Acoustics Courbet N°7
Skrzynka Neat Ekstra zbudowana jest z płyt MDF i pokryto ją cienkim, naturalnym fornirem. Do wyboru jest Orzech Amerykański, Naturalny Dąb, Czarny Dąb, Biała Satyna. W komplecie są maskownice zasłaniające dwa górne głośniki, montuje się je za pomocą magnesów. Tyle o wyglądzie zewnętrznym. A w środku dzieje się sporo ciekawych rzeczy.
Wewnątrz skrzynię podzielono na trzy oddzielne komory poziomymi przegrodami. W osobnej zamontowano twitter, przetwornik średniotonowy, w oddzielnej pracują też dwa głośniki niskotonowe. Taką konfigurację po raz pierwszy wykorzystano w prestiżowym głośniku Neat Ultimatum XL6. Testowane kolumny pracują w układzie isobaric, czyli zamontowano dwa niskotonowce blisko siebie. Można to robić na różne sposoby: membranami do siebie, tyłami (magnesami) do siebie albo tyłem do przodu (membrana do magnesu).
W modelu Neat Ekstra wybrano to ostatnie rozwiązanie – oba głośniki promieniują w dół. Jeden z nich przykręcono bezpośrednio do dolnej ścianki, drugi umieszczono nad nim. Cała komora, w której je zamknięto, jest wentylowana portem bas reflex, którego ujście znajduje się z tyłu skrzynki, mniej więcej w połowie jej wysokości. Producent podaje, że port został specjalnie zaprojektowany (nazwano go low-Q) a jego strojenie ma umożliwić umieszczenie głośnika blisko ściany w pokoju odsłuchowym.
Testowane brytyjskie głośniki są konstrukcją 2,5-drożną. Za reprodukcję wysokich tonów odpowiada 50 milimetrowy przetwornik wstęgowy – Neat bardzo często stosuje wstęgi lub głośniki AMT. Za średnicę odpowiada 134 milimetrowy głośnik z impregnowaną papierową membraną. Podobne dwa przetworniki pracują w sekcji niskotonowej. Producent podaje, że kolumny mają nominalną impedancję 8 omów (ze spadkiem do 5) oraz 88 dB skuteczności. Nie powinny być więc specjalnie trudnym obciążeniem dla wzmacniaczy.
Polski dystrybutor tej marki – firma ATM-Audio – wycenił zestawy Neat Ekstra na 20 490 złotych. Zaliczamy je więc już do hi-endu (najwyższej grupy cenowej, czyli do komponentów audio kosztujących powyżej 20 tys. zł).
Neat Ekstra – test. Brzmienie
Kiedy zasiadam do słuchania jakiegoś urządzenia audio, a miałem już wcześniej do czynienia z tą marką, zastanawiam się nad tym, co usłyszę. Czy popłyną dźwięki podobne do tych, które już wcześniej słyszałem? I czasem – nie ukrywam – mam pewne nastawnie, z tyłu głowy kołacze się oczekiwanie, że może usłyszę znowu coś znajomego, coś, co urzekło albo zirytowało mnie przy wcześniejszym spotkaniu z daną marką.
I nierzadko tak jest. Bo cześć konstruktorów i producentów wychodzi z założenia, że ich produkty muszą mieć jakąś wspólną brzmieniową cechę, coś, co albo będzie wyróżniać je spośród innych, albo taką, która do pewnego stopnia będzie powtarzalna. Stąd na przykład takie firmy ja Dynaudio, które słynną ze swojej charakterystycznej barwy średnicy i góry pasma. W różnych modelach jest “mniej lub więcej Dynaudio w Dynaudio”, ale zwykle wiemy, czego się po nich spodziewać.
Test Triangle Comete 40th Anniversary
Z kolei inni producenci dokonują czasem zaskakujących wolt. Do dziś pamiętam zdziwienie, kiedy porównałem dwie wersje monitorów Bowers & Wilkins: jedne z literką “S”, drugie bez niej. Grały naprawdę bardzo różnie. A jeszcze inni – choćby nasza TAGA Harmony – ma w ofercie kolumny o bardzo różnym charakterze brzmienia. Testowałem kilka ich głośników. Różne konstrukcje dawały nabywcy wybór między różnymi obliczami prezentacji. Żadna z tych strategii nie jest zła, po prostu inna.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy