TEST / MERGING NADAC / Ten DAC z regulacją głośności i wzmacniaczem słuchawkowym powstał w firmie o wielkim doświadczeniu w obróbce cyfrowych sygnałów i budującej urządzenia profesjonalne. Ale jak na audiofilskie, hiiendowe urządzenie przystało wykonany jest znakomicie i kosztuje sporo. A jak z jakością brzmienia? Czy przełamuje stereotyp suchego, klinicznego sprzętu studyjnego?
Komponenty Merginga już raz opisywaliśmy na stronie wstereo.pl. Była to relacja z odsłuchów studyjnego urządzenia HAPI i audiofilskiego konwertera NADAC (przeczytaj tu). Przypomnijmy więc, że Merging to firma specjalizująca się w sprzęcie i oprogramowaniu do celów profesjonalnych. Szwajcarzy dostarczają swoje urządzenia i soft do studiów nagraniowych i postprodukcyjnych na całym świecie. Wśród realizatorów dźwięku, producentów i inżynierów mają znakomitą opinię.
W 2015 roku Merging, bazując na swoich doświadczeniach z cyfrowym audio, przedstawił pierwsze urządzenie audiofilskie – konwerter NADAC. Jego premiera miała miejsce na targach w Monachium. Zaprezentowano dwie wersje: stereofoniczną i ośmiokanałową, która może pracować także jako stereofoniczna. Urządzenie z rozbudowanymi funkcjami sieciowymi i możliwością dekodowania plików PCM 384 kHz, DXD oraz DSD było wtedy jednym z najnowocześniejszych na rynku. Uwagę przykuwała rzadka w audiofilskim świecie funkcjonalność – możliwość przesyłu danych za pomocą łącza Ethernet RJ 45 i protokołu Ravenna AES 67. Szwajcarzy promuje ten sposób przesyłu sygnały uznając go za najlepszy. Czy tak jest w istocie?
Test Merging NADAC – budowa
Ten DAC to poważne urządzenie. Respekt budzi już samą wielkością. To nie jeden z tych małych konwerterków, waży ponad 10 kilogramów, a aluminiowa obudowa jest wielkości niejednego wzmacniacza czy odtwarzacza CD. NADAC-a zaprojektowano prosto i ze smakiem, a jakość wykonania jest iście szwajcarska.
NADAC potrafi zrobić z poszczególnych dźwięków prawdziwy spektakl. On po prostu cyzeluje każdą nutę. Wsłuchujemy się w nie jak zaczarowani, wciągają nas, nie pozwalają na nic innego w czasie słuchania.
Na przednim, wygiętym na rogach panelu umieszczono tylko niezbędne elementy. Po lewej stronie znajduje się trójkątne logo, które jest jednocześnie włącznikiem prądu. Podświetla się na różne kolory, w zależności od aktywnej funkcji. Na środku wygrawerowano nazwę urządzenia. Dalej znalazł się, na czarnym tle, wyświetlacz. Po prawej stronie, w wyżłobionym w aluminium wgłębieniu, osadzono gałkę do regulacji głośności i wyboru poszczególnych funkcji, za nią znajdują się dwa gniazda słuchawkowe na „małego” i „dużego” jacka.
Ciąg dalszy na str. 2
Szkoda, że nie ma zdjęć ze środka, bo ptaszki spiewają, że tak kolorowo, bogato i jakościowo to znowu nie jest :-))).