TEST / MERASON FREROT + MERASON POW1 / Czyżby nadchodził koniec wyścigu zbrojeń w cyfrowym audio, koniec gonitwy za coraz bardziej wyśrubowanymi parametrami, nowymi formatami? Zaczynają się pojawiać urządzenia, które nie zaskakują już swoimi danymi technicznymi. Ba, pojawiają się takie, w których konstruktorzy korzystają z podzespołów czy technologii sprzed lat. Takim jest też testowany przetwornik cyfrowo-analogowy z dość leciwą już kością DAC na pokładzie. Jak wypadł? Oto test Merason Frérot . Sprawdziłem też, jak działa z dedykowanym zasilaczem.
W toczącej się od lat wojnie – ups, przepraszam, dyskusji – “analogowców” z “cyfrystami” dość istotną rolą odgrywa czasem tak zwany mit założycielski. Otóż część zwolenników cyfry, i tych ze strony producentów i dystrybutorów, jak i konsumentów, stara się podkreślać, że dobrze zaprojektowane urządzenia do “cyfrowego” audio powinny grać tak, jak urządzenia “analogowe”. Nie precyzując oczywiście, na czym te rodzaje brzmień polegają i czym się różnią. Czyżby wciąż czuli jednak “kompleks czarnej płyty i taśmy”?
Nie wiem, czy tak jest w przypadku Daniela Frauchigera, założyciela marki i konstruktora Merason. Natomiast w materiałach firmowych zawsze podkreśla się, że był on wielkim fanem “brzmienia analogowego” i przez lata pracował nad tym, by “cyfrowe audio brzmiało jak analogowe”. Efektem tych poszukiwań było założenie firmy, która wypuściła na rynek markę Merason, oferującą urządzenia do cyfrowego słuchania muzyki.
Szwajcarska firma jest stosunkowo młoda, na rynku działa mniej niż dekadę, a w Polsce obecna od niespełna trzech lat. Kolejne urządzenia wprowadza powoli, nie spiesząc się, co daje nadzieje na to, że są gruntowanie przemyślane i dopracowane. Obecnie możemy kupić trzy urządzenia. Pierwszym produktem przekazanym do sprzedaży był dość kosztowny Merason DAC 1, który możemy kupić do dziś.
Drugi, o wiele tańszy model, otrzymaliśmy do testu. To Merason Frérot. Trzecim urządzeniem, które jest w ofercie, to dedykowany temu ostatniemu zasilacz liniowy Merason POW1. Oba DAC łączy to, że konstruktorom nie zależało na wyśrubowanych parametrach technicznych i wykorzystaniu najnowocześniejszych komponentów. W obu przetwornikach zamontowano leciwą kość DAC Burr Brown 1794 (w droższym są dwa takie komponenty). Widać więc jasną koncepcję twórców tych urządzeń.
Merason Frérot i zasilacz Merason POW1 – test. Budowa
Przetwornik szwajcarskiego producenta przyjeżdża do nabywcy w małym, niepozornym, kartonowym opakowaniu, podobnie jak zasilacz. Widać, że nie ma tu przerostu formy nad treścią, kosztownych opakowań, mydlenia oczy powierzchownością.
Także samo urządzenie nie robi jakiego piorunującego wrażenia wizualnego – jest proste, niemal ascetyczne, ale przy tym estetyczne. Zwracają uwagę niewielkie rozmiary i niewielka waga. Daleko Merason Frérot do zupełnie miniaturowych urządzeń niektórych innych producentów, które są wielkości paczki papierosów, ale jest wyraźnie mniejsze od standardu klocków audio, który przyjął się na rynku. Plus jest taki, że DAC zajmuje mało miejsca i łatwo zmieścić go na półce czy stoliku ze sprzętem.
Obudowę (górę i boki) zmontowano jednego wygiętego płata blachy pomalowanej na specyficzny, beżowo-szary kolor. Natomiast panel frontowy zrobiono z ładnego kawałka szczotkowanego aluminium, i prezentuje się zacnie. Jest na nim tylko jedno, umieszczone centralnie pokrętło służące do wyboru źródła sygnału. Z lewej strony mamy kontrolkę włączenia a po prawej duży napis z nazwą marki.
Test streamera Lucarto Laudio Ferro DSD Stream Player
Rzut oka na tylną ściankę. Mimo niewielkich rozmiarów konstruktorom udało się tam zmieścić naprawdę sporo. Zacznijmy od prawej strony. Jest tam włącznik główny, małe wejścia na zasilacz impulsowy i wielopinowe gniazdo do podłączenia zewnętrznego zasilacza liniowego. Firma oferuje dedykowany zasilacz.
W środkowej części tylnego panelu umieszczono wejścia cyfrowe, jest ich aż pięć: USB, dwa optyczne i dwa koaksjalne w standardzie RCA. To naprawdę sporo, niewiele DAC-ów ma aż takie możliwości współpracowania z różnymi źródłami. Po lewej stronie wyjścia analogowe w standardzie XLR (przetwornik jest zbalansowany) i RCA. Tak więc mimo niewielkich rozmiarów Merason Frérot jest całkiem bogato wyposażony.
Co w środku? Sercem szwajcarskiego urządzenia jest kość przetwornika Burr Brown 1794A. Bo stara kość o ograniczonych możliwościach. Mo ona oczywiście swoich zwolenników, którzy twierdzą, że jej brzmienie jest “analogowe” – cokolwiek to ma oznaczać. W każdym razie konstruktor jasno daje do zrozumienia, że nie interesują go wyśrubowane parametry techniczne tego elementu, a jego walory soniczne.
Dlatego też ci potencjalni klienci, dla których bardzo istotne jest to, czy przetwornik cyfrowo-analogowy obsługuje formaty DSD, gęste pliki czy np. niektóre rzadkie formaty, na Merason Frérot mogą nie zwrócić uwagi. A powinni, bo brzmieniowo to bardzo interesujące urządzenie. Kość Burr Brown 1794A obsługuje format PCM do 24bitów i 192kHz.
Merason Frérot bardzo dobrze radzi sobie z wybrzmieniami i podtrzymaniem dźwięków
Prostota konstrukcji szwajcarskiego urządzenia sprawia też, że nie posłuchamy w natywnej formie plików DSD, nie ma sterowania poziomu głośności ani upsamplingu. Nie zastosowano też żadnych cyfrowych filtrów ani korekcji brzmienia. Czysty przetwornik cyfrowo-analogwy.
Szwajcarki DAC ma na pokładzie układ wejściowy AKM AK4118 dla wejść S/PDIF optycznych i RCA, moduł wejściowy USB to znany układ Amanero (Atmel ATSAM3U1C i procesora CPLD Xilinx z serii XC2. Zasilanie jest impulsowe, ale producent umożliwia rozbudowanie DAC-a o dedykowany, zewnętrzny zasilacz liniowy Merason POW1.
Zasilacz Merason POW1 zamknięty jest w niemal identycznej obudowie – takie same są kolory, rozmiary, brakuje na nim oczywiście manipulatorów, nie ma też żadnej kontrolki. Natomiast na tylnej ściance znajduje się pięciopinowe gniazdo dla kabla łączącego zasilacz z przetwornikiem oraz główny włącznik sieciowy i gniazdo dla kabla zasilającego.
Zewnętrzny zasilacz oparty jest o transformator toroidalny, który ma aż trzy wtórne uzwojenia oraz na filtrze umieszczonym tuż za gniazdem sieciowym. W środku znajduje się rozbudowany układ stabilizatorów napięcia. Oczywiście w zestawie jest też przewód łączący zasilacz z DAC.
Polski dystrybutor szwajcarskiej marki – wrocławska firma Audio Atelier – wyceniła przetwornik Merason Frérot na 6 190 zł (zaliczmy go do klasy B – średnia grupa cenowo urządzeń od 5 do 10 tys zł). Zasilacz Merason POW1 kosztuje 3 690 zł. Cena kompletu to 9 880 zł.
Merason Frérot i zasilacz Merason POW1 – test. Brzmienie
Czego się spodziewać? Nowa marka, niedrogi i niewielkie rozmiary… Lubie takie odsłuchy, kiedy siadam przed urządzeniem, które ma u mnie zupełnie czystą kartę. To daje dodatkowe emocje. Zacznę od opisania moich wrażeń z odsłuchu samego DAC-a, bez użycia dedykowanego zasilacza. A jest o czym pisać.
Mały, ale wariat – jest takie ludowe powiedzenie. I pasuje ono do tego niewielkiego przetwornika, jak znalazł. Od początku odsłuchów jego granie było dla mnie nieco zaskakujące, bo z tego niewielkiego “pudełeczka” wydobywał się naprawdę spory dźwięk o swobodnej, dużej skali. Bez ograniczeń, kompresji, z rozmachem. Niechęć do miniaturyzacji w audio nie ma uzasadnienie, przekonuję się o tym coraz częściej, a Merason jest tego kolejnym przykładem. Dziś z małych klocków możemy oczekiwać pełnoskalowego grania.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy