TEST / Lampizator Silver Shadow Coaxial / Producenci sprzętu audio zwykle specjalizują się w jakiejś konkretnej dziedzinie, są firmy znane ze znakomitych źródeł, wzmacniaczy czy akcesoriów prądowych. Niezbyt często pojawiają się na przykład producenci słynący z kolumn i kabli. Podobnie jest z polskim Lampizatorem znanym głównie z cyfrowych źródeł. Ale firma ma w ofercie inne komponenty audio, w tym także różne kable. I jednemu z nich postanowiłem się przyjrzeć bliżej. Jak wypadł cyfrowy interkonekt? Oto test Lampizator Silver Shadow Coaxial.
Czy ktoś nie zna jeszcze Łukasza Fikusa? Jeśli tak, to tylko przez przypadek. Albo nie kojarzy go z jego firmą. Albo jest bardzo młody i dopiero stawia swoje pierwsze kroki w zabawie w audio. Bo to jedna z najważniejszych postaci polskiego świata audio. Jest twórcą i konstruktorem firmy Lampizator, tworzy między innymi wzmacniacze, przedwzmacniacze, serwery a najbardziej znany jest z przetworników cyfrowo-analogowych, które znajdują nabywców na całym świecie. I przez wielu zaliczane są do światowej czołówki.
Ale słuchanie muzyki i sprzęt grający były jego pasją od połowy lat 80. XX wieku. Wtedy zaczął realizować swoje pierwsze projekty DIY – najpierw tuningował i ulepszał sprzęt znanych marek, później opracowywał własne konstrukcje. Swoimi dokonaniami dzielił się na internetowym blogu Lampizator, który szybko zyskał rozgłos także poza Polską.
Znacznie mniej osób wie, że Łukasz Fikus projektuje też kable audio: interkonekty, głośnikowe, kable prądowe i cyfrowe. Z wykształcenia jest inżynierem po Politechnice Warszawskiej, specjalność – elektrotechnika i fizyka wysokich napięć. Zajmował się tam też zagadnieniami przewodnictwa. – Kable, które projektuję, są wynikiem 15 lat doświadczeń, jakie prowadzę niejako “obok” firmy, bo cały czas zajmuje mnie ta problematyka – mówi Łukasz Fikus.
Przetestowałem cyfrowy interkonekt Lampizator Silver Shadow Coaxial w wersji z wtykami BNC. Można też zamówić go jako kable RCA lub AES/EBU (XLR). – Ten jeden z moich pierwszych modeli, wymyśliłem go na podstawie doświadczeń laboratoryjnych na Politechnice Warszawskiej – zdradza konstruktor.
Lampizator Silver Shadow Coaxial – test. Budowa
Kabel Lampizator Silver Shadow Coaxial trafia do odbiorcy w niewielkim, szarym woreczku z logo firmy. Po wyjęciu zawartości oczom nabywcy ukazuje się równie niepozorny przewód. Nie ma żadnych ozdobnych tulejek, nakładek z nazwą, wymyślnego oplotu. Są audiofile, którzy lubią takie “elementy dodane” – fikuśne pudełko, certyfikat z podpisem lub coś innego. Inni, wręcz przeciwnie, węszą od razu przerost marketingowej formy nad treścią.
Tak czy inaczej cyfrówka Lampizatora wygląda zwyczajnie. Kabel jest dość gruby – to na pewno nie cieniutka sznuróweczka – i umiarkowanie sztywny, ale daje się w miarę łatwo umieścić za sprzętem audio. Jest lekki, więc nie ma obaw o gniazda.
Przewodnikiem w kablu Lampizator Silver Shadow Coaxial jest srebro. To 19 nitek ze srebra AWG24, poszczególne druciki są nagie, pozbawione izolacji. Dlaczego srebro? – Wynika to z moich doświadczeń z materiałami stosowanymi w przewodacha audio. Według mnie srebro zwykle najlepiej sprawdza się dźwiękowo. Srebro brzmi najlepiej i wcale nie jest prawdą, że gra ostro, zimne czy twardo – mówi Łukasz Fikus.
Test przetwornika Lampizator Golden Atlantic TRP
I potwierdziło się to w odsłuchu. Bo gdyby stosować stereotypowe podejście, to wielu miłośników dobrego brzmienia po posłuchaniu tego kabla nie miałoby wątpliwości, że to przewód z … miedzi. Takie to już efekty wiary w stereotypy audio.
Kabel Lampizator Silver Shadow Coaxial ma więc budowę skrętki ze srebrnych nieizolowanych przewodników, cały przewód ekranowany jest luźnym oplotem z czystej miedzi o dużym przekroju wiązki. Izolacja to poliwinyl i powietrze. Jeśli chodzi o konfekcję, to w cyfrowych kablach Lampizator stosuje wtyki szwajcarskiego Neutrika.
Lampizator Silver Shadow Coaxial to przewód stawiający na średnicę, jej wypełnienie, plastyczność, ciepło i taką – chciałoby się powiedzieć – fizjologiczną przyjemność. Kapitanie brzmią na nim wokale i saksofony, fortepian i gitary
Warto też dodać jedną ważną rzecz. Otóż kable Lampizatora trafiają do klientów wygrzane. Wiem, że wiele osób pokręciło w tej chwili znacząco głową, bo jest niemała grupa audiofilów, która w takie rzeczy, jak wygrzewanie czy układanie się sprzętu audio, a tym bardziej kabli, po prostu nie wierzy. Twierdzą, że nie słyszy zmian. Hmm… Ale jest równie duża, kto wie czy nie większa, twierdząca coś zupełnie innego.
Łukasz Fikus niewątpliwie należy do tej drugiej grupy ludzi. Mało tego, opracował i stosuje specjalną wygrzewarkę do kabli (nie tylko zresztą on, kilka firm kablowych stosuje podobne urządzenia). Zaprezentował ją nawet kiedyś na pokazie w Audioszkole, i efekt był naprawdę słyszalny, co niektórych uczestników spotkania bardzo zdziwiło.
Tak więc kable Lampizatora, w tym cyfrowy Silver Shadow Coaxial, przychodzą do każdego klienta już po procesie wygrzewania, polegającym na odpowiednio długim przepuszczaniu przez niego prądu przemiennego o odpowiednich parametrach. Kable ma więc już pełnię swoich właściwości sonicznych.
Kable wykonuje ręcznie sam Łukasz Fikus, powstaje ich niewiele, zwykle jeden tygodniowo, chyba że jest większe zamówienie. Cyfrowy przewód Lampizator Silver Shadow Coaxial został wyceniony na równowartość 485 euro brutto, zaliczmy go więc do grupy A (wyższa grupa cenowa od 2 do 4 tys. zł, kurs w czasie testu ok. 4,4 zł za 1 Euro).
Lampizator Silver Shadow Coaxial – test. Brzmienie
To przewód, który nie robi piorunującego pierwszego wrażenia, nie robimy wielkich oczu z powodu powalającego basu czy niesamowitej rozdzielczości. Jednak po kilkudziesięciu minutach słuchania wiadomo, że gra z wielką klasą i kulturą, tak jak przetworniki Lampizatora. Bez napinania się, bez prężania muskułów i udowadniania, że we wszystkim musi być najlepszy. Jednocześnie sprawia, że muzyka rośnie przed nami, nabiera kolorów. Bo barwa i nasycenie, to główne cechy tego przewodu.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy