MORTE PLAYS „ANOMALIA” / Młodzi chcą grać jazz! Oto kolejny debiutancki album polskich muzyków. Zielonogórska formacja Morte Plays z gitarzystą na czele próbuje swoich sił w kompozycjach lidera i mierzy się ze standardem wielkiego mistrza. Jak wypadli na swoim pierwszym krążku „Anomalia”?
Morte Plays to grupa założona przez młodego gitarzystę i kompozytora z Zielonej Góry Marcina Łukasiewicza w 2014 roku. W skład kwintetu wchodzą poza liderem Robert Chyła (saksofon tenorowy), Eryk Nowak (fortepian), Marek Styk (bas) i Kuba Lechki (perkusja). Członkowie zespołu występują poza tym w kilku innych, nie tylko jazzowych, składach. Morte Plays w ciągu dwóch lat zagrali kilkadziesiąt koncertów, a w tym roku postanowili zarejestrować swój debiutancki materiał. Na „Anomalii” – tak nazywa się ich pierwsza płyta – znalazło się osiem kompozycji, siedem to utwory napisane przez lidera, a jedna to standard Milesa Davisa „Four”.
Test kolumn Audio Academy Hyperion IV
Album ma dość niepokojącą okładkę i tytuł, spodziewałem się mrocznej, ciężkiej muzyki, jazzu spod znaku ostatnich dokonań EST lub czegoś z gatunku free. Jednak możecie spokojnie wkładać krążek do odtwarzacza – żadnych anomalii na nim nie ma. To spokojna muzyka, jazz środka nawiązujący do tradycyjnego grania.
Kompozycje nie zaskakują, mają wyraźne motywy, muzycy operują dość przewidywalnymi rozwiązaniami harmonicznymi i melodycznymi. Grają niewiele nut, nie ścigają się, ani nie popisują w solówkach – to plus. Brakuje jednak trochę ciekawego zespołowego grania, cztery instrumenty stwarzają przecież duże pole do popisu.
Kilka utworów zaciekawia. Najlepiej wypada dwuczęściowa „Medusa”. Po perkusyjnym preludium pojawia się niepokojąca linia basu, na tle której gitara i saksofon improwizują, ten ostatni w iście coltraneowskim stylu. Ciekawy temat, momentami odwołujący się do klimatów Pink Floyd, zagrane w punkt unisona, fajna rytmika. Może się podobać kończąca płytę spokojna „Anomalia”, na której do głosu doszedł pianista Eryk Nowak i kolejny raz ciekawe solo zagrał saksofonista Robert Chyła, uwagę przyciąga zabawna „Pchełka” nawiązująca do polskiego jazzu lat 60. W ogóle sporo jest w tej muzyce odniesień do naszej jazzowej tradycji, szczególnie w melodyce. Młodzi muzycy polegli natomiast na „Four” Milesa Davisa – zabrakło pomysłu na to, jak wziąć się za bary z utworem mistrza. Morte Plays po prostu odegrali temat.
Brzmieniowo album jest przyzwoity, choć trudno realizację nazwać audiofilską. Słucha się swobodnie, choć w czasie nagrywania i produkcji zespół nie ustrzegł się błędów, słychać na przykład wyraźnie przester w „Four”, czasami perkusja dziwnie wychodzi na pierwszy plan, a fortepian ginie w miksie. Ale nie jest źle.
ms
>>> Kajetan Borowski Trio “Totem”
Morte Plays, Anomalia
Soliton, 2016
Brak komentarzy