TEST WZMACNIACZA BAT VK-80i. AŻ GĘSTY OD BARWY, ZABIERA NAS NA SCENĘ

0
BAT VK 80 zajawka

Nasza ocena

Hi-end10
Nie jest na wskroś neutralny, ma dużo własnego charakteru, ale jeśli trafi w gust słuchacza, to porwie go plastyką i namacalnością brzmienia. Czaruje niesamowicie gęstą, bogatą, strukturalną średnicą pasma, barwowym nasyceniem. Świetnie oddaje wybrzmienia, gra bardzo płynnie i spójnie. Nie jest mistrzem chirurgicznej precyzji ale zachowuje rozdzielczość. Podobny - ciepły, bogaty charakter - ma bas i góra pasma. Nie jest demonem szybkości i mikrodynamiki. Przestrzeń pierwszoplanowa
10

Dokładnie tak, jak oczekujemy, że brzmi BAT! A więc poszukiwacze hiper rozdzielczości i maksymalnej precyzji powinni poszukać gdzie indzie. Podobnie jak miłośnicy maksymalnej szybkości, każdego detalu podanego osobno i ostrej, jasnej, konkretnej góry pasma. BAT to średnica. Ale jaka średnica! Nie słyszałem wielu wzmacniacz z tej grupy cenowej, które w tak bogaty, namacalny i wciągający sposób pokazywały tę część pasma.

Na początek wokal i mój ulubiony Kurt Elling potrafiący ze swoim głosem zrobić wszystko, jego umiejętności wydobywania różnych barw i faktur od lat wprawiają mnie w osłupienie. Na tym wzmacniaczu okazało się, że jego głos zaskoczył mnie po raz kolejny. Nie wiem w jaki sposób, ale BAT podaje jeszcze więcej informacji o harmonicznych dźwięku! I  dlatego wszelkie niuanse w głosie Ellinga – chrypki, płynne przejścia do falsetu, przejścia z artykulacji czystej na gardłową lub nosową, wibrato – zabrzmiały zjawiskowo.

Podobnie było z saksofonem i klarnetem Jamesa Cartera – różnobarwność i niesamowite bogactwo brzmienia jego instrumentów zostały oddane przez integrę BAT VK-80i w sposób naprawdę przykuwający do fotela odsłuchowego. To jednak z najmocniejszych stron amerykańskiego wzmacniacza sprawiająca, że jego brzmienie można nazwać niesamowicie wciągającym i angażującym.

Ale na tę namacalność grania składa się jeszcze na przykład kreowanie przestrzeni i sposób, w jaki wzmacniacz umieszcza w niej poszczególne dźwięki. BAT VK-80i z największą atencją pokazuje to, co dzieje się na pierwszym planie, ustawia słuchacza bardzo blisko muzyków, jakby sadzał nas w pierwszych rzędach filharmonii albo przy stoliku zaraz blisko sceny w jakimś nowojorskim jazzowy klubie. Gra szeroko i zamaszyście na boki, co nie znaczy, że zaniedbuje dalsze plany. Nie, słyszymy wybrzmienia w głąb, potrafimy bez trudu wskazać, jakie instrumenty realizator ustawił bliżej, a jakie dalej, ale najważniejsze jest to, co dzieje się na pierwszym planie. BAT zabiera nas niemal na scenę.

BAT VK 80i - test. Wzmacniacz ma widoczne tylko dwa transformatory wyjściowe. Trzeci znajduje się wewnątrz (fot. wstereo.pl)

BAT VK 80i – test. Wzmacniacz ma widoczne tylko dwa transformatory wyjściowe. Trzeci znajduje się wewnątrz (fot. wstereo.pl)

W dodatku wzmacniacz kreuje duże, pełne i co najważniejsze trójwymiarowe bryły dźwięków i instrumentów, przez co jego przekaz jest gęsty i niesamowicie nasycony. Jeśli ktoś lubi punktowe, szalenie precyzyjne umieszczanie instrumentów na scenie, i bardzo dużo powietrza między nimi – to nie znajdzie ich w amerykańskim lampowcu. Tu jest prezentacja bardziej lajf, bardzie gęsta. Ale bez obaw – nie ma nawet cienia wątpliwości, że to wzmacniacz odpowiednio rozdzielczy.

Na pewno BAT VK-80i nie podaje każdego dźwięku z osobna, na pewno nie kreśli każdego instrumentu konturami wyciętymi skalpelem, jest płynny i pokazuje łączność między dźwiękami, to co dzieje się między nimi, wybrzmienie i interakcje między nutami. Ale nigdy nie przekracza granicy zlewania konturów, nawet w basie czy niższej średnicy. Bez problemu prześledzimy każdy pasaż, każdą, nawet najszybszą solówkę na kontrabasie.

Test wzmacniacza impulsowego z korekcją akustyki Lyngdorf TDAI 2170

Jeśli jesteśmy przy basie, to warto powiedzieć kilka słów o tonalności wzmacniacza. A ta jest wyraźnie zaznaczona i bardzo charakterystyczna dla urządzeń Balanced Audio Technology. Powiedzmy to sobie od razu: BAT nie jest wzmacniaczem neutralnym, brzmi w sposób wyraźnie ocieplony i lekko zmiękczony. A więc na pewno nie jest to urządzenie dla wszystkich. W dodatku ocieplenie realizowane jest na dwa sposoby – poprzez stonowanie góry i lekkie podkreślenie basu, oraz przez dosycenie dźwięków we wszystkich pasmach niskimi składowymi. 

Soprany w amerykańskim piecu są stonowane, lekko wygładzone, nienachalne. Ich barwa jest złota czy może nawet miedziana, brzmią w sposób gesty, ciężki, pełny. Mimo tego, że niektórym może brakować w nich odrobimy iskier i powietrza, to nadają muzyce odpowiedniego blasku. O średnicy wspominałem już wcześniej. Niesamowicie plastyczna, gęsta, namacalna, bardzo bogata w składowe, świetnie oddaje fakturę instrumentów. Dla mnie jest wręcz idealna.

BAT VK 80i - test. Amerykański piec "od zaplecza" (fot. wstereo.pl)

BAT VK 80i – test. Amerykański piec “od zaplecza” (fot. wstereo.pl)

Bas? BAT VK-80i podaje go swobodnie, szczodrze, bez zahamowania. A więc niskim tonów jest dużo i są leciutko podkreślone. Bas naprawdę schodzi nisko, ale też ma swój charakter. Ci, którzy lubują się w szybkim jak błyskawica basie, krótkim, maksymalnie kontrolowanym, muszą poszukać gdzie indziej. BAT oferuje niskie tony ciepłe i miękkie, ale nie zlewające się, ze swobodnymi wybrzmieniami, ale z odpowiednią separacją, choć bez chirurgicznej precyzji. 

Zadziwiające w brzmieniu tego wzmacniacz jest jednak to, że przy tak silnie określonej barwie brzmienia BAT VK-80i jest bardzo przejrzysty, daje bardzo dobry wgląd w to, co znajduje się w muzyce. I jednocześnie bardzo dobrze różnicuje nagrania, pokazuje odmienny sposób ich realizacji. Zachowuje swój charakter, nadaje odtwarzanej muzyce swoje piętno, jednak nie na tyle mocno, by zamazać różnice.

Testpolskiego wzmacniacza lampowego Super Sound Device Experience

Posłuchałem najpierw debiutanckiej płyty Moniki Borzym “Girl Talk” a zaraz po niej świetnego albumu “What Another Man Spills” amerykańskiej grupy Lambchop grającej alternatywne country. Od razu słychać było różnice. Lambchop zabrzmiał jaśniej, jakby dźwięczniej, z niezaprzeczalnie większą ilością powietrza. Z kolei nagranie Borzym miało więcej ciała, było ewidentnie gęściejsze i cieplejsze, choć pokazane było jakby odrobinę matowo. Nie ma więc obaw, że BAT cokolwiek zakamufluje lub uśredni.

Amerykański wzmacniacz nie jest oczywiście uosobieniem samych cnót, takich urządzeń nie ma. Co wychodzi mu odrobinę gorzej? Prócz lekkiego zaokrąglania konturów – o czym pisałem wcześniej – BAT VK-80i nie jest mistrzem świata jeśli chodzi o szybkość i mikrodynamikę. Oczywiście startuje w lidze mistrzowskiej, ale na podium raczej nie staje. 

BAT podaje dźwięki w sposób raczej spokojny, to nie jest wulkan energii w stylu niektórych dawnych Krelli, końcówek Soulution czy niektórych wzmacniaczy impulsowych. Nagłe uderzenie w werbel raczej nie spowoduje u słuchacza wystrzału adrenaliny, podobnie będzie, na przykład, z impetem zagranymi dźwiękami trąbki czy szybkim, gwałtownym orkiestrowym tutti. Z takimi rzeczami BAT obchodzi się z właściwym sobie dystansem.

Wzmacniacz gra dostojnie, ale nie jest to okupione spowolnieniem ani utratą rytmiczności. Radzi sobie i z rockowymi kawałkami, i z rytmiczną elektroniką spod znaku Yello czy Depeche Mode. A kiedy odkręci się gałkę głośności, to nawet nieźle buja.

Amerykanin nie ma za to żadnego kłopotu z pokazywaniem potęgi brzmienia, oddawanie skali i wielkości muzycznych zdarzeń. Tu nic nie będzie pomniejszone, wielka symfoniczna orkiestra zostanie pokazana zawsze z odpowiednim rozmachem, fortepian nigdy nie będzie przypominał pianina, a kontrabas – jak w słynnym skeczu kabaretu Mimio – zawsze będzie “instrumentum duzi”

Podsumowanie

BAT VK-80i to wzmacniacz dla miłośników tej marki oraz dla wszystkich tych, którzy lubią określony typ brzmienia. Od razu sobie powiedzmy, że nie jest to urządzenie na wskroś neutralne, ma dużo własnego charakteru i nie boi się go pokazywać. Za to jeśli trafi w gust słuchacza, to porwie go plastyką i namacalnością brzmienia. Bo to dwie najbardziej efektowne rzeczy, jakie robi amerykański wzmacniacz. On po prostu czaruje niesamowicie gęstą, bogatą, strukturalną średnicą pasma. Jej barwa jest niesamowicie nasycona i aż lepka od kolorów. Wzmacniacz świetnie oddaje wybrzmienia, gra bardzo płynnie i spójnie. Nie będąc mistrzem chirurgicznej precyzji nie zlewa jednak dźwięków i zachowuje rozdzielczość. Podobny – ciepły, bogaty charakter – ma bas i góra pasma. Może BAT nie jest demonem szybkości i mikrodynamiki, ale nadrabia to świetną skalą brzmienia i bardzo namacalną, pierwszoplanową przestrzenią. 
Maciej Stempurski, fot. BAT, wstereo.pl

Czytaj także:
Test wzmacniacza Naim Super Nait 3 z zasilaczem
Test hybrydy Supravox Vouvray

BAT VK-80i (Balanced Audio Technology) – lampowy wzmacniacz zintegrowany
Cena – 49 000 zł
Dystrybucja – EIC

System testowy:
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120CD: BAT VK D-5 SE
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio, Percon SK 2140, Sound Sphere Deneb, Final Cable SC
Głośniki: Martin Logan ESL, Aida Acoustic Attyla
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
• Moc wyjściowa na kanał: 55W 4Ω/8Ω
• THD przy mocy wyjściowej: 3%
• Pasmo przenoszenia: 8Hz – 200kHz
• Impedancja wejściowa: 215 kΩ
• Zastosowane lampy: 4x6SN7, 4x6C33C-B
• Pobór mocy: 400W (bieg jałowy) 800W (pełna moc)
• Pilot zdalnego sterowania – w całości metalowy
• Wejścia: 1 x XLR, 3 x RCA
• Regulacja głośności: drabinka rezystorowa – 90 kroków co 1dB
• Wymiary (mm): 431 x 203 x 406
• Waga (kg): 20

1 2

Brak komentarzy