TEST TAGA HARMONY HTA 2000B V2. Średnica, wokal, saksofon

2
Taga Harmony HTA 2000 zajawka

Nasza ocena

Wysokie 8.5
Średnica9
Bas 8.8
Przestrzeń8.9
Dynamika8.9
Przejrzystość i szczegółowość8.7
KLASA B (średnia grupa cenowa 4-8 tys. zł). Ciepłe, plastyczne i namacalne granie z bardzo dobrą średnicą w roli głównej. Brzmienie relaksując i nienachalne, bez wyczynowości, ale i bez nudy, z wystarczającą ilością detali. Bardzo bogate wyposażenie i duża funkcjonalność
8.8

TEST TAGA HARMONY HTA 2000B V2 / Czy wzmacniacz ma być maksymalnie prosty, czy też uzbrojony “po zęby” w dodatkowe funkcje i możliwości, na przykład w wejście gramofonowe, przetwornik cyfrowo-analogowy i dodatkowe regulatory? Koncepcje się zmieniają, jednaj od jakiegoś czasu widać powrót do urządzeń łączących w sobie wiele funkcji. Takim jest właśnie testowana Taga Harmony HTA 2000B V2. Jak zabrzmiała?

Polska marka Taga Harmony długo kojarzona była ze sprzętem budżetowym, głownie z kolumnami głośnikowymi. Jednak wraz z rozwojem w jej ofercie zaczęły pojawiać się kolumny z droższego segmentu, bardzo dobrze wykończone i budzące zaufanie swoją konstrukcją.

Z czasem Taga zaczęła sobie coraz śmielej poczynać także w segmencie elektroniki. Dziś ma całkiem sporą ofertę wzmacniaczy, konwerterów, preampów gramofonowych a także akcesoriów prądowych i kabli. Zadebiutowała też w segmencie wzmacniaczy lampowych – testowaliśmy ich pierwszy taki wzmacniacz Taga Harmony TTA 1000 oparty o lampy KT 88. Obok konstrukcji tańszych, przystosowanych do możliwości młodych, początkujących audiofilów, pojawiły się też urządzanie dla bardziej zamożnych i zaawansowanych.

Takim jest właśnie testowana hybrydowa Taga Harmony HTA 2000B V2 – drugi od góry wzmacniacz o ofercie hybryd. To wzmacniacz o dużej mocy 150 watów, bardzo bogato wyposażony, mogący pełnić funkcję centrum domowej rozrywki.

Test Taga Harmony HTA 2000B V2 – budowa

Taga Harmony HTA 2000B V2 to duży, solidny wzmacniacz, wiemy to już podczas wypakowywania ważącego 16,5 kilograma urządzenia. To ciężki, dobrze zbudowany piec wzbudzający zaufanie. Jego wygląd jest dość charakterystyczny – górna (ażurowa) i dolna pokrywa wystają poza obrys urządzenia, rogi są zaoblone a po bokach widać solidne radiatory odpowiadające za odprowadzanie ciepła.

Swój charakter ma też przednia ścianka z wyciętym u góry okienkiem w kształcie “buźki”, przez które widać podświetlone na czerwono lampy. To dość odważne rozwiązanie – nie wiem, czy lepiej nie wyglądają lampy bez podświetlenia, dające swój naturalny, bursztynowy kolor. Na szczęście z tyłu jest przełącznik wygaszający podświetlenie. Cały przedni panel jest mocno napakowany przyciskami i kontrolkami, bo i funkcji Tadze nie brakuje. We wzmacniaczu mamy bowiem i preamp gramofonowy dla wkładek MM i MC, i wyjście słuchawkowe, i odbiornik łączności bezprzewodowej bluetooth a także przetwornik cyfrowo-analogowy. DAC oparto o kość Texas Instrument PCM 5100.

Taga Harmony HTA 2000 1

Test Taga Harmony HTA 2000B V2. Do wyboru dwie wersje kolorystyczne: czarna i srebrna (fot. Taga Harmony)

Dwiema gałkami na froncie wybieramy odpowiednie wejście (po lewej) i ustawiamy siłę głośności (po prawej). Poniżej w rzędzie umieszczono diody sygnalizujące wybrane źródło dźwięku oraz przyciski i regulatory: pośrodku włącznik, obok niego po obu stronach regulacje basów i sopranów, a pod gałką głośności przycisk Direct (odcinający regulację) i przycisk Loudness. Tegę można zamówić w kolorze czarnym lub srebrnym, w komplecie jest oczywiście pilot zdalnego sterowania.

Od razu zwracamy uwagą na pełnię brzmienia i jego ciepło. To jest bardzo przyjazne granie, w którym nie ma ani grama ostrości, jazgotliwości czy twardości. 

Z tyłu mamy wejście gramofonowe z malutkim przełącznikiem wyboru wkładek MM i MC i tylko dwa analogowe wejścia liniowe. Niektórzy mogą kręcić nosem, że to trochę za mało. Ale z to mamy dwa wejścia cyfrowe – optyczne i asynchroniczne USB. Szkoda tylko, że nie zgrupowano ich w jednym miejscu. Do tego uziemienie dla gramofonu, miejsce do podłączenia anteny łączności bezprzewodowej, gniazda pre-out i gniazdo do sieciówki. I oczywiście solidne gniazda głośnikowe zalane plastikiem. Warto dodać, że wejściowe gniazda analogowe zaopatrzono w plastikowe zaślepki.

Wnętrze Tagi Harmony HTA 2000B V2 ładnie podzielono na poszczególne sekcje i zaekranowano. Od razu w oczy rzuca się część mieszcząca duży, zamknięty w puszce transformator z osobnymi odczepami dla obu kanałów i sekcji lampowej oraz sterowania. W osobnych przegrodach znalazła się sekcja przedwzmacniacza i dla stopni końcowych.

Test monitorów Fyne Audio F 500

Taga jest wzmacniaczem hybrydowym. W sekcji przedwzmacnicza, składającej się z dwóch obwodów wzmocnienia, użyto najpierw pary lamp 12AX7 (obwód wstępny) a za nimi pary lamp 12AU7 w stopniu wzmocnienia SRPP. W sekcji mocy pracują zaś parowane tranzystory. Wzmacniacz nominalnie oddaje 150 watów przy 8 ohmach. Wzmocnienie reguluje potencjometr Alpsa.

Wzmacniacz Taga Harmony HTA 2000B V2 wyceniono z 7999 złotych, czyli na granicy – umownej oczywiście – klasy B (średnia grupa cenowe 4-8 tys. zł).

Test Taga Harmony HTA 2000B V2 – brzmienie

Wielość funkcji (wejścia cyfrowe, analogowe, bluetooth) oraz możliwość kształtowania dźwięku regulacją tonów oraz Loudnessem sprawia, że test i opis brzmienia wzmacniacza Taga Harmony HTA 2000B V2 byłby dość trudny, długi i nużący. Postanowiłem opisać więc brzmienie urządzenia napędzanego z wejść analogowych, przy wyłączonym Loudness i w trybie Direct (czyli z ominięciem regulacji barwy), a później krótko opisać zmiany, jakie wnosi korzystanie ze wzmacniacza w innych trybach. 

Taga Harmony HTA 2000 4

Taga Harmony HTA 2000B V2. Podświetlenie lamp można wyłączyć (fot. wstereo.pl)

Jak więc gra Taga Harmony HTA 2000B V2? Jeśli ktoś lubi stereotypy – ja stronię od nich jak od ognia, ale niech będzie – to od razu skojarzy to granie z lampowym brzmieniem. Bo stereotypowo lampa brzmi ciepło, gęsto, łagodnie, relaksująco, “muzykalnie”. I taka właśnie jest Taga Harmony, od razu ujawnia swoje cechy, nie trzeba się długo wsłuchiwać. Więc to urządzenie o wyraźnie zaznaczonym charakterze. O do stereotypów lampowych wrócimy jeszcze na koniec tego testu.

Ciąg dalszy na str 2.

1 2

2 komentarze

  1. Mateusz pisze:

    Witam

    Rozmawialem z audiofilem wysokich lotow i powiedzial mi tak odnosnie pokretel basu/sopranow i filtra Loudness:
    “to sciema. Odkad w audio firmami zaczeli rzadzic ksiegowi a produkty “projektowac” dzialy marketingu to te funkcje poszerzajace wszechstronnosc urzadzenia zostaly wykastrowane a wytlumaczone to zostalo najkrotsza sciezka sygnalu. Prawda jest tak ze zeby zrobic dobrze Bass/Treble i Loudness to trzeba sie postarac, no ale to kosztuje.
    Kazde pomieszczenie ma inna akustyke, kazde kolumny sa inne + ucho jest nieliniowe. Co jesli wzmacniacz nie ma tych funkcji? Nic sie nie zrobi – trzeba kombinowac i np odejmowac czy dodawac basu kablami co jest troche glupie (zamiast normalnie jak czlowiek przekrecic galke) i drogie. Co jesli wzmacniacz za dziesiatki tys zlotych nie ma filtra Loudness a ktos slucha na niskiej glosnosci? Tez nic nie zrobi i wzmacniacz bedzie brzmial jak radio kuchenne. Oczywscie sprzedawca powie, ze wzmacniacz zeby pokazac pelnie swoich mozliwosci musi byc rozkrecony do conjamniej srednich poziomow glosnosci.
    Jedna wielka glupota i mega oszustwo klientow”.

    Sa firmy, ktore to rozumieja i……pozostawiaja klientowi dodatkowa opcje do rozwiazania problemow. Taki np. T+A. Wzmacniacz 70 tys zlotych ale ma Loudness. Ojej….no ale…….’audiofil bedzie robil kwasna mine’.
    Juz slyszalem wiele wzmacniaczy za 5 cyfrowe kwoty i naprawde……na niskich poziomach glosnosci graly tragicznie – plasko, bez basu i wysokich, bez zycia, bez miecha. No ale co……trzeba dodac basu kablami za 5 tys zlotych.

    Pozdrawiam

    Mateusz

  2. Andrzej pisze:

    no tak

    Ten wzmacniacz (podobnie chyba jak Vincent SV237, który jest bliźniaczy? jak się patrzy na wnętrzności) jest zaprojektowany dla ‘ludzi normalnie słuchajacych’:

    Pokrętła basu i sopranu pozwalaja dokonać najbardziej podstawowej (ale jednak) korekcji akustycznej w pomieszczeniu i dopasowania systemu do jego charakterystyk.
    Regulowanie basu czy sopranów kablami głośnikowymi (bo np. pokręteł basu/sopranu nie ma) mija się z celem bo i wyda się kupę pieniędzy i efekt będzie o wiele gorszy niż korzystanie z regulacji tonacji we wzmacniaczu (ale to własnie chodzi o to?).

    Jeśli wzmacniacz nie ma funkcji Loudness to jak może dobrze brzmieć na wszytkich poziomach głośnosci (zasadnicze 3: cicho, srednio i glosno) ?
    Nie moze, bo ucho ludzkie jest nieliniowe i dotyczy to każdego człowieka (krzywe izofoniczne). Problemem sa niskie głośnosci gdzie bas i sopran sa słabo słyszane przez ludzkie ucho i trzeba je podbić (dorownać do średnicy) właśnie filtrem Loudness – najlepiej w wersji aktywnej czyli takim, że wraz ze wzrostem głośności jego działanie się osłabia.

Odpowiedz na „MateuszAnuluj pisanie odpowiedzi