9.8

Test Sound-Sphere Black i Deneb. Muzykalność, przestrzeń, średnica

0
sound sphere zajawka

Nasza ocena

Sound-Sphere Black (klasa A)9.5
Sound-Sphere Deneb (hi-end)10
Sound-Sphere oferuje świetne przewody głośnikowe. Black to przede wszystkim kapitalna, nasycona, aż pęczniejąca od barw i faktur średnica. Gra dużym, masywnym, gęstym dźwiękiem. Deneb jest nieco bardziej precyzyjny i rozdzielczy w przekazie, bardziej zaznacza kontur i atak, dokładniej i z nieco większym rozmachem kreśli przestrzeń
9.8

Oba przewody Sound-Sphere mają swój wyraźnie zaznaczony charakter, choć różnią się nieco od siebie. I Black, i Deneb to kable grające ciepło i gęsto (Deneb jest nieco bardziej neutralny), w sposób płynny i homogeniczny. Nie są to kable analityczne, które stawiają na maksymalną rozdzielczość, ale jednocześnie nie gubią detali i szczegółów. Oba z pietyzmem podchodzą też do przestrzenności brzmienia, ale robią to nieco innymi środkami. Gdyby chcieć jej przyrównać do znanych marek, to ich brzmienie jest w stylu Cardasów, Harmonix-ów, niektórych MIT-ów czy Transparentów.  

Sound-Sphere Black jest kablem cieplejszym i masywniejszym z testowanej dwójki, ma też odrobinę inaczej ustawioną równowagę tonalną. Black uprzywilejowuje średnicę, to ta część pasma podana jest najbardziej wyraziście. Jest w niej bardzo dużo składowych, także niskich, co przesądza o jej ciepłym charakterze. Ale dzieje się to w bardzo kulturalny sposób, nie mamy wrażenie, że gra tylko środek, a skraje pasm są dodatkiem. Poza tym ta średnica to naprawdę jest coś!

Jest ciepła, gęsta, kremowa i niesamowicie nasycona. Słuchanie na niej wokali, saksofonów czy na przykład wiolonczeli to czysta przyjemność. Od razy rzuca się w tym przekazie bogactwo składowych a także oddanie faktur. Posłuchajcie świetnej płyty “The You and the Now” kanadyjskiej wiolonczelistki i wokalistki Jorane, ile tam się dzieje! Albo Dee Dee Bridgewater czy Kurta Ellinga – tak oddanych głosów dawno nie słuchałem u siebie. 

Do tego dochodzi świetne podtrzymywanie wybrzmień poszczególnych dźwięków i zróżnicowanie tych wybrzmień, odpowiednio doprawione dynamiką sprawia, że muzyka wydaje się być naprawdę przebogata w niuanse, rewerberacje, echa i aurę. Słuchać to na przykład w preparowanym fortepianie na nagraniach tria RGG, który oddany jest naprawdę świetnie. Wydaje mi się, że średnica jest nawet odrobinę lepsze od tej w nieco droższym Denebie. 

soun sphere 7

Sound-Sphere Black i Deneb. Test.. Kable wyglądają niepozornie (fot. wstereo.pl)

Sound-Sphere Black oba skraje pasma – bas i soprany – stawia pół kroku za średnica. Nie brakuje ani góry, ani dołu, ale na pewno nie jest to granie konturowe. Za to oba pasma są idealnie zszyte ze środkiem, co nadaje przewodowi bardzo spokojnego charakteru a jednocześnie sprawia wrażenie bardzo równego grania, mimo uprzywilejowania średnicy. 

Wysokie i niskie tony są w Blacku w podobny sposób ocieplone, czyli sporo w nich niskich składowych dociążających brzmienie. Góra jest więc złocista, nasycona, ale wcale niepozbawiona dźwięczności, blasku i różnicowania. Jest moim zdaniem i tak o wiele bardziej bogata i świetlista niż w słynnym i tak lubianym przez wielu Cardasie Golden Reference czy Cardasie Clear. Nie wybija się, ale nadaje całemu brzmieniu życia i oddechu. Talerze perkusji mają swoją wagę i siłę, choć na pewno są kable, które wpuszczają w to pasmo więcej powietrza.

Test muzykalnych polskich kabli Melodika Brown Sugar 

Przeciwległy skraj pasma jest podobny do średnicy, Sound-Sphere bas ma bogaty, ciepły, pełen harmonicznych. Świetnie uzupełnia dolną, mięsistą i mocna średnicę, nie dominuje, nie wypycha się na pierwszy plan. Co nie znaczy, że kabel brzmi rachitycznie czy lekko. Jest wręcz odwrotnie. Muzyka za jego pośrednictwem jest pełna, mięsista i dociążona, za sprawą dosycenia niższymi składowymi. 

Sound-Sphere Black stawia na płynność przekazu, nie jest kablem wyczynowym pod względem rozdzielczości i wykonturowania poszczególnych dźwięków, aczkolwiek nie ma nawet mowy o zlewaniu się przekazu czy zamazywaniu poszczególnych nut czy instrumentów. Po prostu tam, gdzie inne kable dzielą włos na czworo, Black pokazuje nam całą fryzurę, ale z dokładnym odwzorowaniem szczegółów fryzury. O, takie fryzjerskie porównanie. Jeśli ktoś operuje terminologią muzyczną, to Black gra legato, nie staccato a tym bardziej staccatissomo. Kontury dźwięków są lekko zaoblone, wyrysowane nie tak ostrą kreską, jak na przykład w kablach Nordosta czy Acrolinka.

sound sphere 6

Na płynność brzmienia wpływa też to, że Black rysuje bardzo duże i pełne bryły muzyczne, przekaz jest przez to bardzo gesty, z nieco mniejszą ilością powietrza niż w Denebie czy przewodach o innej charakterystyce brzmienia. Skala dźwięku jest więc duża i potężna, choć o dziwo nie cierpi na tym szybkość. Deneb jest może odrobinę zrywniejszy, ale Black naprawdę nie ma się czego wstydzić. Przekłada się to też na kreowanie przestrzeni. 

Sound-Sphere Black świetnie rysuje gęste, duże, trójwymiarowe bryły instrumentów i głosów, maja one swoją głębię i wymiary, choć oczywiście w porównaniu do droższego kabla jest mniej w jego brzmieniu powietrza, dźwięki umieszczone są bliżej siebie. Ale owa trójwymiarowość poszczególnych dźwięków robi świetne wrażenie. Scena jest normalna, nie epatuje ani przesadną szerokością, ani jakąś porażającą głębią. Jest akuratna, rysowana bardzie plamami niż małymi punktami. Droższy Deneb buduje scenę z odrobinę większym rozmachem przestrzennym, większą ilością powietrza i miejsca. Poszczególne obrazy pozorne instrumentów i głosów są bardziej precyzyjne i dokładne, choć ich sugestywność i namacalność czasem wydają się odrobinę mniejsze niż w tańszym Blacku.  

I tak oto płynnie przeszliśmy do przewodu Sound-Sphere Deneb. To kabel o ogólnie podobnej sygnaturze brzmienie, a więc grający po cieplejszej, bardziej nasyconej stronie, bogaty i bardzo muzykalny. Pod niektórymi względami podobał mi się bardziej niż tańszy Black, pod innymi nieco mniej. Zostańmy więc na chwilę przy jego przestrzeni

Test łączówki Arini DarkStarr

Wielkie wrażenie robi w tym kablu przestrzenna precyzja, scena jest szersza i chyba głębsza, ale ważne jest co innego – bardzo dokładne i stabilne poukładanie dźwięków bliżej-dalej słuchacz, niżej i wyżej. Sprzyja temu większa ilość powietrza, jaka znajduje się między pozornymi źródłami, co pozwala dźwiękom swobodnie wisieć w przestrzeni z większym luzem i fajniej wybrzmiewać. 

Wiąże się to także z tym, że Deneb jest też bardziej precyzyjny w rysunku, bardziej konturowy i rozdzielczy. Różnica nie jest może krytyczna, bo przewód nie traci płynności. Nadal nie jest to wyczynowiec, ale wyraźniej oddziela dźwięki od siebie, wyraźniej zaznacza ich początek. Gra na pograniczu staccato i legato, ale też jeszcze nie staccatissimo. Czyli wystarczająco rozdzielczo, dokładnie, ale nie klinicznie.

sound sphere 3

Sound-Sphere Black i Deneb. Test.. Świetne rozporowe banany Furutecha (fot. wstereo.pl)

Sound-Sphere Deneb ma minimalnie inaczej ustawioną równowagę tonalną. Może nie faworyzuje skrajów pasma, ale na pewno nie chowa ich za średnice, jak to było w przypadku tańszego Blacka. To nie jest granie wykonturowane, po prostu minimalnie podkreśla bas i górę w stosunku do tańszego przewodu, czyniąc z Deneba kabel równy, neutralny, ale także ciepły, bo bogaty w składowe, jak na przykład Kimbery z serii Select (test kabli Kimber Select KS 3033 i KS 1116 – TUTAJ). 

Średnica jest podobna do Blacka, choć chwilami miałem wrażenie że nie tak genialnie fizjologiczna i bogata. Natomiast gór jest odrobinkę jaśniejsza i taka bardziej świetlista, podana mocniej. Bas też jest stosunkowo mocny, odrobinę bardziej konturowy do tego z Blacka i lepiej osadzony w przestrzeni.  Razem z lepszą rozdzielczością Deneb sprawia wrażenie nieco szybszego od Blacka, bardziej rytmicznego… Ale im dłużej ich słuchałem, to zastanawiałem się, czy to nie złudzenie. Po prostu Black gra masywniej, nieco potężniej, i stąd może wrażenie, że jest odrobinę wolniejszy? 

Sound-Sphere Deneb gra bardzo gładko, ale w tej gładkości czasem zapędza się troszeczkę. Chodzi mi o to, że w nagraniach zrealizowanych bardzo dobrze, bogato, kabel przekazywał jakby minimalnie mniej informacji o fakturze dźwięków niż tańszy Black. Na przykład w brzmieniu saksofonu Joe Hendersona było mniej tych wszystkich fuknięć, drobinek śliny w powietrzu, świstów. Podobnie przy wiolonczeli, odgłos pracy smyczka, szczególnie na niższych dźwiękach, nie był tak spektakularny, jak na Blacku. No cóż, wszystkiego mieć nie można…

Podsumowanie

Sound-Sphere oferuje świetne przewody głośnikowe, oba modele – Black i Deneb – zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Oba oferują dość podobną, ocieploną stylistykę brzmienia, grają muzykalnie, w sposób nasycony i bogaty. Aczkolwiek z różnie zaznaczonymi priorytetami. Wszystko – jak zawsze – zależy od systemu. A że my, słuchacze, też jesteśmy jego ważną częścią, głównie zależy to od tego, czego szukamy. Deneb wydaje się odrobinę bardziej uniwersalny, Black – czarowny. Black to przede wszystkim kapitalna, nasycona, aż pęczniejąca od barw i faktur średnica. Jeśli ktoś lubi miękkie, ciepłe wokale, słucha saksofonistów, pianistów czy jazzowe tria, to powinien być zachwycony. Black gra dużym, masywnym, gęstym dźwiękiem o lekko zaoblonych konturach, ale nie gubi detali i niczego nie zlewa. Świetnie oddaje trójwymiarowość muzycznych bry, podobnie jak nieco droższy brat oferuje świetną przestrzeń. Deneb jest nieco bardziej precyzyjny i rozdzielczy w przekazie, bardziej zaznacza kontur i atak, dokładniej i z nieco większym rozmachem kreśli przestrzeń. Tonalnie wyrównany, ale nadal ciepły i nasycony, choć średnica nie tak zjawiskowa, jak z Blacku. Sam nie wiem, czy bardziej podobał mi się Black czy Deneb? Słuchałem jednego – było super. Wpinałem drugiego – jeszcze lepiej. Wracałem do pierwszego… Hmmm jednak lepiej? Zamówiłem do systemu testowego jeden z przewodów Souns-Sphere. Padło na Deneba. 
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl., Sound-Sphere

Czytaj także:
Test kabli XLO Signature S3-2
Test przewodów TCI Tiger II i Mamba 

System odsłuchowy:
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio, Percon SK 2140
Głośniki: Martin Logan ESL.  Triangle Magellan Duetto
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes  

Sound-Sphere Black, Sound-Sphere Deneb – kable głośnikowe
Ceny:
Black – 4250 zł (para 3 m)
Deneb – 5200 zł (para 3 m)
Dystrybucja – Sound-Sphere

1 2

Brak komentarzy