Test Neat Ekstra. Wyrafinowanie granie z wielką przestrzenią

0
Neat Ekstra zajawka

Nasza ocena

Hi-end10
Klasa hi-end (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł). Grają bez brawury, z kulturą, Świetna przestrzenność i budowanie sceny dźwiękowej z bardzo dobrze zaznaczonymi planami. Lekki, ale precyzyjny dźwięk z zaznaczoną górą pasma i neutralną, dokładną średnicą. Bas z odrobiną miękkości i ciepła. Dużo detalu w muzyce i nie tylko w muzyce. Barwowo lekko zdystansowane. Szybkość na dobrym poziomie. Czasem przydałoby się więcej skali i potęgi brzmienia
10

Jak to się ma do testowanych kolumn? Kilka miesięcy wcześniej miałem u siebie na dłuższym odsłuchu inny model tego producenta, Neat Iota Xplorer (test TUTAJ). I już po wstępnym posłuchaniu modelu Ekstra, wiedziałem, o co chodzi. Bo choć pewne aspekty były podobne, to są to jednak kolumny o zupełnie innym charakterze brzmienia. Chodzi właśnie o ogólny wyraz muzyczny i inne nastawienie do kreowania dźwięku. 

O ile Xplorery nazwałbym żywymi, radosnymi, żywiołowymi, a nawet zawadiackimi, to testowane zestawy Neat Ekstra to przykład kolumn bardziej wytrawnych, nieco stonowanych i nie tak brawurowych. Bardziej nadających się do analizy nagrań niż do tańca, bardziej do “audiofilskich” odsłuchów.

Wydaje mi się, że taki, a nie inny sposób prezentacji przez nie muzyki wynika przede wszystkim z charakteru wysokich tonów i poniekąd średnicy. Zacznijmy od sopranów. Zastosowanie wstęgi sprawiło, że ta część pasma brzmi z jednej strony podobnie do Explorerów (tam by nieco podobny w budowie przetwornik AMT), ale z drugiej ma też swój charakter. Na pewno Neat Ekstra są tak samo, a może nawet odrobinę bardziej, sypkie i rozdzielcze, precyzyjne i bardzo dobrze pokazujące wszelkie drobiazgi. I soprany są też wyraźnie podawane bez woalu i bez chowania ich za średnicą.

Ale to wciąż prezentacja lekka i zwiewna, nie mamy tu dociążenia czy dodania masy na przykład blachom perkusyjnym. W testowanych kolumnach wysokie tony są dość chłodne, ewidentnie srebrzyste. To sprawie, że odbieramy je – trochę paradoksalnie – jako lekko stonowane, choć obecne, nieco bardziej zdystansowane, choć mocne.

Neat Ekstra - test. Maskownice utrzymują się na magnesach (fot. wstereo.pl)

Neat Ekstra – test. Maskownice utrzymują się na magnesach (fot. wstereo.pl)

Podobnych charakter mają w Neat Ekstra tony średnie, i tu chyba nawet różnica w stosunku do modelu Explorer jest większa niż w sopranach. O ile w tamtych średnica miała w sobie pewną dawkę ocieplenia, podkreślenia niższych składowych, to Ekstry są pod tym względem absolutnie neutralne, a na chudszych, jaśniejszych nagraniach nawet minimalnie chłodne.

Dlatego nie ma żadnego dopalenia czy słodzenia w wokalach, czy nisko grających dęciakach (na przykład w klarnecie basowym). Mamy za to precyzję i dokładność, rozdzielczość i finezyjność, detal i dużo powietrza. Choć bez lubianej przez niektórych emfazy, ciepła i masy. Warto podkreślić natomiast kapitalne zszycie góry i średnicy, to jest na bardzo wysokim poziomie.

Test Audio Physic Classic 25

Bas w Ekstrach był chyba najbardziej podobny do tego z modelu Explorer, choć może było go więc lub był bardziej zaznaczony. Jednak jego charakter nie zmienił się – to pewnie kwestia wybranego rozwiązania, czyli techniki isobaric. Mimo zastosowania dwóch przetworników niskie tony nie są przesadnie zwaliste, ale mają sporo masy i faktury, dostarczają dużo informacji o niskich dźwiękach i ich złożoności. Nie są może wybitnie rozdzielcze, ale odpowiedni atak robi swoje – nie ma problemów z separacją i energią.

Leciusieńkie ocieplenie i zaokrąglenie basu, ale naprawdę niewielkie, w sumie przydaje się w całościowym odbiorze tych kolumn, bo dzięki temu brzmienie dostaje troszkę więcej masy. A to istotne przy dość lekkiej i neutralnej średnicy i wysokich tonach. 

Neat Ekstra - test. Wysokość podstaw jest ściśle określona, bo głośnik basowy promieniuje w dół (fot. wstereo.pl)

Neat Ekstra – test. Wysokość podstaw jest ściśle określona, bo głośnik basowy promieniuje w dół (fot. wstereo.pl)

Neat Ekstra to kolumny grające świetną przestrzenią, to chyba znak firmowy tej brytyjskiej manufaktury. Jest swobodna i rozłożysta, i po brzegi wypełniona powietrzem. Jest na niej naprawdę wiele miejsce, co tylko potęguje wrażenie jej skali. Kolumny znikają, pozostawiając nas z dokładnie odwzorowaną sceną z precyzyjnie, z niemal punktowo umieszczonym źródłami pozornymi. Podobnie jak w poprzednio testowanym modelu scena nie zagina się po bokach, a ładnie wypełnia przestrzeń za kolumnami.

Ale jest też różnica. Testowany model Extra gra nieco dalej, z większym dystansem pokazuje muzyczne wydarzenia w przestrzeni. Dźwiękowa scena zaczyna się wyraźnie za linią kolumn, co sprawia, że mamy iluzję przeniesienia się do sali koncertowej. Ale jednocześnie znakomicie pokazuje wszystkie plany w głębi. I choć wybrzmienia poszczególnych dźwięków nie są przesadnie długie – kolumny mocno je kontrolują – to gradacja planów w połączeniu z lekkim oddaleniem pierwszego planu robią bardzo duże wrażenie. 

Test Wigg Art Enzo

Prezentacja detali to też mocna strona kolumn Neat Ekstra. Pokazują je z atencją i pieczołowitością, niczego nie chowają. Nawet drobne odgłosy towarzyszące muzyce – na przykład w nagraniach na żywo – są mocno akcentowane i bardzo łatwe do uchwycenia. Nie wszyscy to lubią, ale dla poszukiwaczy muzycznego i pozamuzycznego “planktonu” to kolumny jak znalazł.

Takiej prezentacji sprzyja dość dokładny rysunek wokół dźwięków, są wycinane dość ostro z tła i wyraźnie od siebie separowane. Najmocniej jest to widoczne w górze pasma i w średnicy, nieco mniej w dolnej części, gdzie basowe dźwięki mają nieco dłuższe wybrzmienia i dłuższy czas wygaszania. A to z kolei sprawia, że środek i góra jawią się barwowo nieco zachowawcze, lub jak kto woli bardzo neutralne, bez podgrzewania atmosfery i podkreślania niższych składowych dźwięków. 

I na koniec dynamika. Ten aspekt grania robi przyzwoite wrażenie, ale nie oczekujcie jakiś ponadprzeciętnych efektów czy trzęsienia ziemi. Neat Ekstra grają pod tym względem wystarczająco. Na pewno są to kolumny szybkie, grające zwinnie i żwawo. Wynika to poniekąd z ich stosunkowo lekkiej równowagi tonalnej oraz precyzyjnego rysunki i rozdzielczości. Dźwięki pojawiają się i gasną z odpowiednim impetem, dobrze oddając rytmiczność.

Te same cechy wpływają jednak na odczuwanie skali i potęg brzmienia. Spodziewałem się po tych niemałych kolumnach odrobinę więcej, choć z drugiej strony trudno mówić o zawodzie. Neata grały po prostu OK. Z przyjemnością słuchało się rocka czy mocnego rytmicznego popu, jednak kiedy włączyłem kapitalny, dawno niesłuchany koncert Rush “Exit… Stage Left”, to … No chciałoby się odrobinę więcej masy, skali, i tej kapitalnej ściany dźwięku.

Podsumowania

Ciekawie zbudowane kolumny o dobrym, audiofilskim brzmieniu. Grają bez brawury, z kulturą, dobre określenie to wytrawność. Tak, to głośniki dla kogoś o wytrawnym, ukształtowanym guście, kto nie łapie się na najprostsze emocje, a szuka czegoś bardziej wyrafinowanego. Wrażenie robi przede wszystkim przestrzenność prezentacji i budowanie sceny dźwiękowej – nieco oddalonej od słuchacza, ale z bardzo dobrze zaznaczonymi planami i dużą porcją powietrza i miejsca dla muzyków. Zestawy grają dość lekkim, ale precyzyjnym dźwiękiem, z zaznaczoną górą pasma i neutralną, dokładną średnicą. Najniższe częstotliwości mają w sobie odrobinę miękkości i ciepła, co nadaje brzmieniu odpowiedniej masy. Ekstry to kolumny dla poszukiwaczy detalu w muzyce i nie tylko w muzyce. Bardzo dokładnie odwzorowuję nie tylko szczególiki muzyczne, ale i wszystkie artefakty niezwiązane z brzmieniem: oddechy kontrabasistów, skrzypnięcia krzeseł czy kaszlnięcia kogoś na widowni. Barwowo dość zdystansowane, twarde, ale jeszcze nie suche, choć na pewno nie jest to prezentacja w stylu kolumn Dynaudio czy Opera. Szybkość i mikodynamika na dobrym poziomie. Czasem przydałoby się więcej skali i potęgi w brzmieniu. Ale tylko czasem. 
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Neat Acoustics

Czytaj także:
Test Pradigm Persona B
Test kolumn Opera Callas Diva

Neat Acoustics Ekstra – kolumny głośnikowe
Cena – 20 490 zł
Dystrybucja – ATM-Audio

System testowy:
Pliki: Lumin U1 Mini, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:

Typ obudowy: 2,5 drożna, bass reflex, sekcja basowa w układzie izobarycznym
Głośnik wysokotonowy: 50 mm głośnik wstęgowy
Głośnik nisko-średniotonowy: 1×134 mm
Głośnik niskotonowy: 2×134 mm w układzie izobarycznym
Impedancja: 8 omów
Czułość: 88 dB /1 Watt
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz
Zalecana moc wzmacniacza: 25 – 150W
Wymiary (wys. x szer. x gł.): 1100 x 170 x 250 mm
Waga: 18kg/sztuka
Wykończenie standardowe: Orzech Amerykański, Naturalny Dąb, Czarny Dąb, Biała Satyna

1 2

Brak komentarzy