10

Test Gekko Purple Haze. Powietrze, detal i czystość

0
Gekko Purple Haze zajawka

Nasza ocena

Hi-end10
Kabel gra lekko i zwiewnie, wpuszczając w muzykę olbrzymią porcję powietrza. Rewelacyjna przestrzenność grania. Interkonekt robi wielkie wrażenie czystością i klarownością przekazu, bardzo dobra detaliczność i rozdzielczość. Bardo neutralny barwowo, niczego nie dociąży i nie ociepli.
10

Test Gekko Purple Haze pokazał, że to przewód dodający do brzmienia systemu ciszy. Mamy wrażenie, że większość dźwiękowych zdarzeń podawana jest wyraźniej, między dźwiękami nie ma niczego, co zakłócało by ich barwę, dynamikę, szybkość. Niektórzy nazywają to audiofilskim “czarnym tłem”, nie ma żadnej mgiełki ani szumów.

Brytyjski interkonekt gra lekko i zwiewnie, to kabel z gatunku tych jaśniejszych (choć nie rozjaśnionych czy przejaskrawionych). Między dźwiękami zostawia dużo miejsca a same muzyczne bryły nie są przesadnie wielkie. To rodzaj grania bliższy na przykład Nordostom czy Argento niż kablom Harmonix czy Cardas. Bardo mi pod względem zwiewności przypomina topowe polskie przewody Albedo.

Gekko niczego nie dociążą ani nie otłuszcza. Owa zwiewność grania bierze się między innymi z tego, że nie mamy podkreślenia niższych składowych dźwięków, kabel gra pod tym względem równo, czasem nawet pozwala sobie na minimalne wybicie wyższych składowych.

Niesamowita lekkość i swoboda, z jaką gra kabel Gekko Purple Haze wynika jeszcze z czegoś innego. Otóż wpięci go do systemu powoduje, że muzyka zostaje dopompowana ogromną ilością powietrza. Mamy wrażenie, że wszystkie dźwiękowe zdarzenia są umieszczona w bardziej rozciągniętej, większej niż wcześniej aurze. Że każdy głos czy instrument jest otoczony nie tylko własnym wybrzmieniem, ale dookoła niego jest więcej wolnego miejsca. A to z kolei wpływa na naprawdę bardzo dobrą przestrzeń.

Gekko Purple Haze 3

Gekko Purple Haze. Kable świetnie pokazują różnice w nagraniach (fot. wstereo.pl)

Aby to wszystko zobrazować wystarczy włączyć pierwszy utwór ze znakomitej płyty “Achirana” tria Vassilis Tsabropoulos / Arild Andersen / John Marshall. Wszystko zaczyna się od spokojnych dźwięków fortepianu, które mają czas na wybrzmienia. Po chwili dołączają się talerze perkusji, w końcu kontrabas genialnego Arilda Andersena. Wszystkie dźwięki mają mnóstwo miejsca na wybrzmienie a ich otoczenie naładowane jest absolutną ciszą. Są jakby szczodrą ręką rozrzucone i pozawieszane w przestrzeni, która jest kapitalna.

Gekko Purple Haze zaczyna jej budowę wyraźnie za linią kolumn głośnikowych, niczego nie wypycha do przodu ani nie eksponuje. Nie cierpi na tym jednak namacalność brzmienia, bo kabel nadaj muzyce świetną głębie przestrzenną kreśląc poszczególne plany wyraźnie i bardzo stabilnie, dodatkowo dając miejsce na wybrzmienia. To jest to powietrze, o którym wspominałem. Stereofonia nie jest rozbuchana, ale bardzo naturalna.

Test polskich kabli Arini Audio Darkstarr

Poszczególne dźwięki są trójwymiarowe, choć nie są to wielkie bryły, co wynika z lekkości i równowagi tonalnej kabla, która jest bardzo neutralne. Natomiast przewód ma też i tę cechę, że bardzo dobrze osadza dźwięki na różnych wysokościach, co tylko potęguje wrażenie doskonałej przestrzenności.

Gekko Purple Haze to kabel, który nie faworyzuje żadnego z pasm, są one ze sobą bardzo dobrze zespolone. Co prawda bas ma odrobinę inny charakter, ale nie wpływa to na jednorodność brzmienia.
Wysokie tony są najbardziej zwiewne i lekkie, talerze iskrzą się i unoszą w powietrzu a nieco chłodna trąbka Chata Bakera ma tę odrobinę ostrości, jakę ten instrument ma w rzeczywistości. Świetnie też wypadają na tym kablu gitary akustyczne czy na przykład skrzypce.

Gekko Purple Haze 8

Gekko Purple Haze. Ozdobne drewniane tuleje z nazwą modelu (fot. wstereo.pl)

Średnia ma podobny charakter, choć jest w niej odrobinę więcej “body”. Jest jasna, ale nie rachityczna, bardzo przejrzysta i precyzyjna. Pewnie miłośnicy dopalenia wokali mogą czuć odrobinę niedosytu, bo Tom Waits czy Bernard Ładysz na bardziej ciepłych kablach mogą wypadać bardziej spektakularnie, ale za to miłośnicy Evy Cassisdy czy Anny Netrebko będą wniebowzięci.

No i bas. Tu tej lekkości jest najmniej, choć nadal nie jest to prezentacja rodem z Cardasa. Słychać, że Gekko Purple Haze stawia bardziej na przekazywanie struktury dźwięku niż na jakieś maksymalne dociążenie, ale niskich składowych jest tu najwięcej. To sprawia, że brytyjski interkonekt brzmi z odpowiednim ciężarem i nie mamy wrażenie, że czegoś brakuje. Przydaje się to też przy dynamice, bo nadaje brzmieniu odpowiedniej skali.

Świetnie słychać to na kontrabasie. To duży instrument i Gekko go nie pomniejsza, ale też nie pompuje. Kiedy gra na przykład Christian McBride, to doskonale słyszymy artykulację, uderzenia w struny, atak i strukturę brzmienia. Także słuchając perkusji z wpiętym w system Gekko nie mamy wrażenia jej pomniejszenia. Za to kabel doskonale pokazuje różnice a brzmieniu poszczególnych bębnów, posłuchajcie “Cafe blue” Patricii Barber albo nagrań RGG

I na koniec o tym, jak Gekko Purple Haze radzi sobie ze szczegółami i przekazem detali. No więc radzi świetnie, robiąc to bez najmniejszej zadyszki. Przekaz jest bardzo detaliczny, kabel świetnie oddaje najmniejsze szczegóły, ale jednocześnie ustawia je w należytym porządku, nie wysypując wszystkich na srebrną tacę i nie podkładając jej nam pod nos. Świetnie zachowuje proporcje i nie wywala na pierwszy plany na przykład przeszkadzajek grających w tle, choć pokazuje je wyraźnie i dobitnie.

Gekko bawełna

Gekko Purple Haze. Tak izolowane są kable Gekko (fot. Gekko Cables)

Bez trudu radzi sobie także z rozdzielczością, czemu sprzyja dużo powietrza w muzyce i spora odległość między dźwiękami. Czasem nawet, na bardzo rozdzielczo nagranych płytach, aż separuje dźwięki od siebie, co czasem możemy odebrać jako zakłócenie płynności brzmienia. Ale przecież wielu z nas uwielbia to wsłuchiwanie się w najdrobniejsze detale…

Podsumowanie

Świetne, hi-endowe kable powstają nie tylko w wielkich, znanych firmach. Okazuje się, że także malutkie manufaktury mogą stawać w szranki z gigantami. Gekko Purple Haze jest tego przykładem. To kabel mający odrobinę swojego charakteru, gra bowiem bardzo lekko i zwiewnie, wpuszczając w muzykę olbrzymią porcje powietrza. Przekłada się to na rewelacyjną przestrzenność grania. Interkonekt robi też wielkie wrażenie czystością i klarownością przekazu, a to z kolei daje niesamowitą namacalność brzmienia. Świetna jest detaliczność i rozdzielczość grania. Miłośnicy bardzo ciepłej i mocno dociążonej średnicy mogą czuć odrobinkę niedosytu, za to ci, którzy kochają górę pasma i jasny rześki przekaż powinni być tym przewodem zachwyceni. Świetny kabel.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Gekko Cable

Czytaj także:
Test kabla XLO  Signature S3-2
Czy warto stosować bi-wiring? Test kabli melodika

System odsłuchowy:
System testowy:
CD: BAT VK D5 SE, Esoteric K-05 Xs
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio
Głośniki: Martin Logan ESL, ProAc Response SC One
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Gekko Cables Purple Haze – interkonekt RCA
Cena – 2499 funtów
Dystrybucja – Gekko Cables

Dane techniczne producenta:
• Przewodniki: 2x 0,4 wysokiej czystości (99,99%), wyżarzone srebro w Wielkiej Brytanii
• Pierwotna warstwa dielektryczna: PTFE
• Wtórna warstwa dielektryczna: bawełna
• Układ: skręt, długość skoku 50 mm
• Pojemność: (min) 18pF / m
• Indukcyjność: 1,8 uH / m
• Opór: 0.0.07ohm / m
• Średnica całkowita: 11,0 mm

1 2

Brak komentarzy